Ewa Bem zdążyła powiedzieć, czym dla niej jest Fryderyk i przerwała wywiad [POMPONIK EXCLUSIVE]
Ewa Bem (72 l.) dostała Fryderyka za całokształt swojej pięćdziesięcioletniej pracy na scenie. Czym dla niej jest ta wyjątkowa statuetka i co z nią zrobi, opowiedziała reporterowi Pomponika. W pewnym momencie musiała przerwać wywiad...
W minioną sobotę 22 kwietnia odbyła się 29. gala rozdania Fryderyków, czyli najważniejszych nagród muzycznych w Polsce. Statuetkami uhonorowani zostali między innymi Mrozu, sanah, Ewelina Brodka, Miuosh i Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk", Kaśka Sochacka, Sara James, czy Dawid Podsiadło. Wręczono też 3 wyjątkowe Złote Fryderyki za całokształt pracy. Otrzymali je: Andrzej Korzyński - w kategorii muzyka rozrywkowa, Ewa Bem - w kategorii muzyka jazzowa oraz Tadeusz Strugała jako przedstawiciel muzyki poważnej.
Ewa Bem jest zwana "pierwszą damą polskiego jazzu". Od ponda 50 lat występuje na scenie. Jej największe przeboje to: "Moje serce to jest muzyk"; "Wyszłam za mąż, zaraz wracam"; "Żyj kolorowo". Wydała kilka płyt: "Ewa Bem loves the Beatles" (1984), "I co z tego masz" (1986), "Bright Ella’s Memorial" (1997). Podczas tegorocznej gali Fryderyków doceniono jej pracę artystyczną. Piosenkarka z prawdziwym wzruszeniem odbierała nagrodę. Dziękowała artystom takim jak Vito Bambino, który zaprosił ją do współpracy. Jednak najważniejsze podziękowania zaadresowała swojej rodzinie, między innymi zmarłej przed kilku laty córce Pameli.
"Także moi mili dziękuję za całokształt, ja jeszcze będę nad tym całokształtem pracowała kiedyś. Ale dedykuję swojego Złotego Fryderyka Dindiemu, Pameli i Gabryśce. Dziękuję" - powiedziała artystka ze sceny.
Chwilę później reporterowi Pomponika udało się porozmawiać z gwiazdą za kulisami. Ewa Bem wyznała nam, czym dla niej jest Złoty Fryderyk.
"To jaką jest statuetką, piękną błyszczącą, waży swoje, to jest właśnie to, czym dla nie jest - uznaniem mojej pracy 50-letniej na scenie. Błyszczy, więc i ja jeszcze błyszczę. Swoje waży, to oznacza, że jest to bardzo ważna nagroda" - powiedziała reporterowi Pomponika wokalistka.
Bem przyznała też, że nie postawi jej w swoim domu. Na samym początku Złoty Fryderyk powędruje do... wnuków.
"Wnuki będą chciały go wziąć na trochę do domu i dostaną go na pewno" - zapewniła wokalistka.
Ewa Bem choć od wielu lat występuje na scenie, to nie lubi gal i występów na ściance, bo bardzo ją męczą. Jak przyznała, trzeba dojechać często bardzo daleko, przygotować się i przez długi czas na takim wydarzeniu być na najwyższych obrotach. Artystka tego dnia była przytłoczona tym, co dzieje się dookoła niej. Nie jest tajemnicą, że w media room wokół gwiazdy było spore zamieszanie, a ona udzieliła wielu wywiadów. Po kilku była już bardzo zmęczona. Nie robi tego na co dzień. Żyje w cieniu i w spokoju. To była dla niej "nowa" sytuacja, w której nie do końca się odnajdywała. Pomponik jako ostatni miał okazję z nią porozmawiać. Robiła to już resztką sił. Gdyby warunki były bardziej sprzyjające, to chętnie porozmawiałaby dłużej. Jednak pora była już bardzo późna, a czekała ją jeszcze podróż powrotna do domu. Przeprosiła naszego reportera i serdecznie życzyła miłego wieczoru.
Zobacz też:
Ewa Bem powraca silniejsza po śmierci córki! Co się dzieje u artystki?
Ewa Bem drży o drugą córkę! Sytuacja nie wygląda dobrze!
Fryderyki 2023 nie obyło się bez wpadek. Brodka i Krupińska pod obstrzałem