Ewa Demarczyk będzie miała "smutny nagrobek". Partner nie szczędzi krytyki: Ewa nie uznawała megalomanii
Paweł Rynkiewicz, partner Ewy Demarczyk, krytykuje projekt nagrobka, jaki z inicjatywy siostry artystki powstaje na Cmentarzu Rakowickim. Nie pochwala również zbiórki na "pomnik ku czci". "Ewa byłaby przeciwna. To byłoby dla niej zawstydzające" - pisze na Facebooku.
Ewa Demarczyk (posłuchaj!) zmarła nagle 14 sierpnia 2020 roku w swoim mieszkaniu w Krakowie. Piosenkarka odeszła tuż przed planowanym ślubem ze swoim wieloletnim partnerem Pawłem Rynkiewiczem, z którym związana była przez 39 lat. Nie zostawiła testamentu, zgromadzony przez nią majątek znalazł się więc w rękach siostry, z którą gwiazda nie miała kontaktu.
O dom w Wieliczce, którego współwłaścicielem jest Rynkiewicz, toczy się wojna w sądzie.
"Jestem właścicielem części domu, co zostało zapisane w księgach wieczystych. Ewa i ja byliśmy niezależnymi właścicielami swoich części domu. Spadkobiercą części zapisanej w księgach wieczystych na Ewę jest jej siostra Lucyna. Nie interesuje mnie to, co zrobi z majątkiem Ewy" - mówił Rynkiewicz "Gazecie Krakowskiej".
Ewa Demarczyk pochowana została na Cmentarzu Rakowickim 26 sierpnia 2020 roku podczas świeckiego pogrzebu. Spoczęła w Alei Zasłużonych. Projekt pomnika w kształcie "wielkiej pigułki" można zobaczyć w internecie - powstaje on z inicjatywy siostry artystki, która na ten cel zorganizowała zbiórkę. Paweł Rynkiewicz jest rozgoryczony, że nie ma wpływu na ostateczny kształt nagrobka. Zniesmaczony jest również samym pomysłem zbiórki.
W najnowszym wpisie podkreśla, że Ewa Demarczyk nie życzyłaby sobie, by zbierać pieniądze na "pomnik ku czci", tym bardziej tak "megalomański".
"Minęły dwa lata od odejścia Ewy Demarczyk. Od pewnego czasu coraz częściej słyszę skierowane do mnie pytanie o 'stan grobu Wielkiej Artystki'. To bardzo dla mnie przykre, bo w wyniku nie zalegalizowania naszego związku, jedynym spadkobiercą po śmierci Ewy stała się jej siostra Lucyna, a zatem na wiele decyzji nie mam już niestety wpływu. Według prawa stałem się osobą obcą, której odebrano szansę uhonorowania bliskiego, przez wiele lat kochanego Człowieka" - pisze Paweł Rynkiewicz na Facebooku (pis. oryg.).
Dalej komentuje projekt nagrobka, który został zaakceptowany przez siostrę Ewy Demarczyk, Lucynę.
"Jak obserwuję, od czasu pogrzebu na grobie położona jest tymczasowa płyta. Poza tym, że regularnie odwiedzam ten smutny nagrobek, z doniesień medialnych wiem tyle co wszyscy. Jakiś czas temu siostra Ewy ogłosiła zbiórkę publiczną 'na pomnik ku czci'.
Pragnę przypomnieć, że z tego typu zbiórką nie mam nic wspólnego, choćby dlatego, iż wiem, że takiej formie zgromadzenia nagrobnych funduszy, Ewa byłaby przeciwna. To byłoby dla niej zawstydzające.
Wzór zaakceptowanego przez Lucynę projektu widzieliście zapewne na facebooku. Nazwano go 'wielką pigułką'. Nie będę ponownie komentować tego 'dzieła'. Zarówno ja, jak i grono naszych przyjaciół i znajomych, skrytykowało ten pomysł. Tylko ktoś kto nie znał prawdziwej Ewy mógł taki projekt wymyślić i zaakceptować. Ewa zawsze żyła skromnie i nie uznawała megalomanii. Jej siostra nie miała z nią kontaktu przez co najmniej ostatnich 30 lat jej życia, co za tym idzie można by przypuszczać, że pani Lucyna mało przez ten czas o wrażliwości swojej siostry wiedziała. Sądzę, że nagrobek powinien być szlachetną, skromną formą pamięci dla Wielkiej Postaci i ukłonem dla jej osieroconej publiczności, a nie zaspokojeniem wielkościowych ambicji rodziny" - czytamy.
Zobacz też:
Partner Ewy Demarczyk walczy w sądzie o dom
Ewa Demarczyk prawdę o drugim mężu ukrywała aż do śmierci
Dominika Tajner nie przyjechała na jubileusz Ich Troje. Wyjawiła dlaczego