Ewa Drzyzga: Marzena Rogalska mogła na nią liczyć po wypadku!
Niebezpieczny wypadek na wizji, któremu uległa Marzena Rogalska (46 l.), wywołał prawdziwą burzę. Czy to, co się wydarzyło, wpłynie na zawodowe plany prezenterki?
O żadnej gwieździe polskiej telewizji nie mówi się ostatnio tyle, co o Marzenie Rogalskiej, prowadzącej "Pytanie na śniadanie". Wszystko przez niefortunnie zakończony magiczny trick, w którym wzięła udział w czasie realizacji porannego programu.
Iluzjonista o pseudonimie Pan Ząbek zachęcił ją, by uderzyła dłonią w jedną z trzech papierowych toreb. W jednej ukryty był gwóźdź. Sztuczka się nie udała, a ostry szpikulec wbił się głęboko w rękę Marzeny. Prowadząca, krzycząc z bólu, osunęła się na ziemię, a przerażony magik aż przeklął siarczyście...
Jak udało się dowiedzieć "Na żywo", osobą, która jako jedna z pierwszych zatelefonowała do zranionej dziennikarki, była jej bliska przyjaciółka - Ewa Drzyzga (48 l.). Ich znajomość zaczęła się 15 lat temu, w dniu, w którym Marzena dołączyła do zespołu radia RMF FM. "To była przyjaźń od pierwszego wejrzenia" - wspominała Rogalska w wywiadzie.
Co więcej, właśnie za sprawą Drzyzgi Marzena znalazła miłość życia - jej wieloletnim partnerem jest Paweł Drzyzga, młodszy brat dziennikarki. "Ewa już czuje się jak jej szwagierka, są sobie bliskie" - mówi jej telewizyjna koleżanka.
Nic dziwnego, że gdy Marzena w "Pytaniu na śniadanie" uległa wypadkowi, Ewa przejęła się jej stanem zdrowia. Zbulwersował ją fakt, że Marzenę część mediów i internautów zaczęła podejrzewać o sfingowanie dramatycznego incydentu na wizji. Bo wie, że jest ona osobą, która nigdy nie zgodziłaby się na nieuczciwość wobec widzów.
Podobno to za namową Drzyzgi Rogalska wydała oświadczenie. "Jestem dziennikarką, dla której wiarygodność, prawda i rzetelność to wartości nadrzędne. Podkreślam - to był wypadek i wydarzył się na wizji. To, co się stało z moją dłonią, chirurg opisał: rana szarpana dochodząca do grzbietu dłoni" - napisała w oświadczeniu na Facebooku.
Tymczasem burzę wokół swojej osoby próbował wykorzystać nieudolny iluzjonista, sugerując, że zranienie gwoździem było zaaranżowane. To wtedy stacja przerwała milczenie. "TVP domaga się od iluzjonisty, znanego jako Pan Ząbek, przeprosin oraz zaprzestania wszelkich wypowiedzi na temat incydentu, który wydarzył się 2 lipca" - czytamy w oficjalnym komunikacie.
Jednak niesmak pozostał... "Ewa martwi się o Marzenę. Ostatnio zadała jej pytanie, czy po przykrym wydarzeniu, w którym jej zdrowie zostało poważnie narażone, nie myśli o zmianie pracy" - twierdzi jej znajoma. Ale Marzena jest lojalna wobec widzów i swych szefów, więc takie rozwiązanie nie wchodzi w grę.