Ewa Gawryluk zdawała na studia aktorskie w tajemnicy przed rodzicami. Ojciec w nią nie wierzył
Ewa Gawryluk od lat uchodzi za jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek. Artystka od młodości wiedziała, że chce robić karierę właśnie w tej dziedzinie. Nie udało jej się jednak od razu dostać do szkoły teatralnej, a, jakby tego było mało, ojciec miał spore wątpliwości co do wybrania przez nią takiej ścieżki zawodowej.
Ewa Gawryluk ma na swoim koncie wiele ról w popularnych polskich produkcjach. Widzowie cenią sobie jej kreacje w takich serialach, jak "Na Wspólnej" czy "Pierwsza miłość", a także w filmach, na przykład "Sztos" i "Podatek od miłości".
Gwiazda udzieliła ostatnio wywiadu, w którym przyznała, że aktorstwo nie było jej pierwszym życiowym pomysłem, wcześniej myślała o studiowaniu politologii i medycyny. Do zmiany zdania zainspirowała ją koleżanka, która postanowiła zdawać właśnie do szkoły teatralnej.
"To zaczęło się tak, że znalazłam ogłoszenie w gazecie (...), że będą organizowane dni otwarte Szkoły Teatralnej w Warszawie, jakoś tak w ferie, i poprosiłam ojca, żeby ze mną pojechał. Pojechał ze mną, spało się w Szkole Teatralnej w Warszawie, teraz Akademii Teatralnej, i uczestniczyło się w zajęciach przez te trzy dni. Zabrali nas na chyba dwa spektakle, bardzo mi się to spodobało. W związku z tym stwierdziłam, że będę zdawać do Szkoły Teatralnej w Warszawie, ale kompletnie się do tego nie przygotowałam" - przyznała artystka w rozmowie z Żurnalistą.
Niestety, takie swobodne podejście sprawiło, że Ewa Gawryluk została odrzucona po pierwszym etapie rekrutacji. Zarzucono jej wówczas "brak warunków zewnętrznych".
W tej sytuacji Gawryluk złożyła dokumenty do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Słupsku. Tam też nie obyło się bez przygód:
"Przyszłam na egzamin z biologii, okazało się, że jest egzamin z polskiego, że jakoś źle coś zanotowałam" - mówiła aktorka dodając, że tym razem egzamin zdała.
Studia na pedagogice specjalnej wymagały od niej mnóstwa pracy, jak sama zaznaczyła, nauki było bardzo dużo. Co ciekawe, na wspomnianym kierunku nie brakowało osób, które - tak jak Gawryluk - chciały się gdzieś "przechować".
"I sportowcy z tamtego klubu sportowego Czarni Słupsk chodzili, bo oni też gdzieś musieli studiować. To było tak, że zdałam wszystkie te egzaminy w sesji letniej i w tajemnicy przed rodzicami pojechałam do Łodzi. Nie odpuściłam" - przyznała.
W tej samej rozmowie aktorka dodała, że nie przeżyła mocno nieprzyjęcia do warszawskiej Szkoły Teatralnej, ponieważ od razu wiedziała, że spróbuje ponownie.
"Dlatego te studia [pedagogikę w Słupsku - przyp. red.] tak po macoszemu trochę traktowałam, ale też z dobrymi wynikami" - dodała.
Do egzaminów w łódzkiej filmówce Ewa Gawryluk podeszła z dużo większym zaangażowaniem.
"Już więcej tekstów sobie przygotowałam, już wiedziałam, jak wygląda zaśpiewanie piosenki, że musi być bardziej skocznie, że nie ma się co denerwować. To takie pierwsze obycie daje już świadomość [tego], jak to w ogóle wygląda" - mówiła w rozmowie z Żurnalistą.
Ewa Gawryluk długo nie przyznała się rodzicom, że postanowiła ponownie spróbować swoich sił w aktorstwie.
"Do rodziców zadzwoniłam po pierwszym etapie (...). Nie powiedziałam im w ogóle, że się dostałam pierwsza pod kreską [to tzw. "miejsce rektorskie" - przyp. red.], nie powiedziałam im tego, tylko skłamałam, powiedziałam, że się dostałam. (...) I później ojciec stwierdził: 'No trudno, to jest szkoła teatralna, artystyczna, szkoda, że nie bierzesz nic konkretniejszego, czyli te studia pedagogiczne'. I załatwił mi dziekankę na rok, bo po prostu nie wierzył w to, że ja tam zostanę" - podsumowała gorzko.
Podejście ojca Ewy Gawryluk wynikało trochę z faktu, że w latach 90. z zawodem aktora nie wiązały się duże pieniądze. Taka ścieżka kariery traktowana była jako trochę niepewnie, mężczyzna wolał więc, by jego córka postawiła na coś bardziej stabilnego.
Zobacz także:
Dopiero co wzięła drugi ślub, a tu takie wieści. Gawryluk wprost o kłótniach
Piotr Zelt i Ewa Gawryluk 30 lat temu byli parą. Oto, co ich poróżniło
Gawryluk otwiera się na temat małżeństwa. Tak traktuje ją drugi mąż