Ewa Krawczyk nadal pije kawę z mężem. Teraz robi to na cmentarzu
Ewa Krawczyk bardzo tęskni za mężem Krzysztofem Krawczykiem. Brakuje jej wspólnych rozmów i codziennych zwyczajów. Dlatego każdego dnia przychodzi na cmentarz... wypić z mężem kawę.
Ewa Krawczyk do dzisiaj nie może pogodzić się ze śmiercią męża. Krzysztof Krawczyk odszedł w kwietniu ubiegłego roku, czyli ponad półtora roku temu, a wdowa na każde wspomnienie imienia wokalisty ma wilgotne oczy. W niedawnej rozmowie w "Pytaniu na śniadanie" Ewa Krawczyk wręcz zanosiła się płaczem, kiedy miała mówić o tym, jak odwiedza grób zmarłego męża.
Ewa Krawczyk była bardzo związana z Krzysztofem. Para przeżyła wspólnie 40 lat! Wokalista był trzykrotnie żonaty. Jego pierwszą miłością była Grażyna Adamus, z którą rozwiódł się, gdy wdał się w romans z wokalistką Amazonek Haliną Żytkowiak (to z nią ma syna Krzysztofa). Ten związek ostatecznie też nie przetrwał próby czasu, a artysta związał się z Ewą, która poznał w Stanach Zjednoczonych.
Krzysztof z Ewą byli nierozłączni. Spędzali całe dnie razem. Ona jeździła z nim na koncerty albo czekała w domu z upieczonym ciastem i domowym obiadem.
"Ja byłam z nim prawie czterdzieści lat non stop, to nie jest tak, że ktoś pójdzie do pracy na osiem godzin, wróci i szybko wspólna kolacja, szybko do łóżka, bo rano znów trzeba wstać do pracy i się rozstać. U nas tak nie było, my byliśmy cały czas razem" - mówiła zapłakana Ewa Krawczyk w "Pytaniu na śniadanie".
Zdaniem Ewy Krawczyk mało kto może powiedzieć, że jest tak bardzo związany ze swoim partnerem.
"Nie wiem, czy pani dwa życia by wystarczyły, żeby spędzić z mężem tyle czasu, ile ja przeżyłam z Krzysiem. Moje serce jest cały czas zajęte przez niego" - zwróciła się bezpośrednio do dziennikarki wdowa po Krawczyku.
Ewa Krawczyk uważa, że takie przywiązanie wynikało również z faktu, iż para nie doczekała się dzieci.
"My nie mieliśmy wspólnych dzieci, więc ta miłość matczyna została przelana na niego. Jemu było z tym dobrze. Zawsze albo coś mu upiekłam, albo ugotowałam, żeby był zadowolony i zjadł jakiś fajny, normalny obiad jak wrócimy z trasy. A teraz tego nie robię, nie gotuję, nic mi się nie chce. Nie mam dla kogo. Dla siebie mi się nie chce samej" - mówiła przez łzy Ewa Krawczyk.
Osamotniona wdowa nie może pogodzić się ze śmiercią męża. Do dzisiaj celebruje ich codzienne zwyczaje. Zawsze rano pili razem kawę i omawiali bieżące sprawy. Dlatego Ewa każdego dnia przychodzi na cmentarz i kontynuuje ten zwyczaj. Przynosi kawę w kubku, siada na ławce, stojącej przy grobie i rozmawia z mężem i czeka na jakiś znak od niego.
"Wszystko mu mówię, przyjeżdżam do niego z kawą rano tutaj, bo zawsze piliśmy kawę razem rano" - mówi wdowa.
Zobacz też:
Ewa Krawczyk nie może nawet słuchać utworów męża. "Jest ciężko"
Syn Krzysztofa Krawczyka w dramatycznej sytuacji. Musi "żebrać o kawałek suchego chleba"