Ewa Minge: Mój były mąż ogołocił nas ze wszystkiego
Ewa Minge (45 l.) szczerze o rozwodzie i życiu jako samotna matka.
W "Vivie!" projektantka wyciąga na światło dzienne wszystkie bolesne szczegóły swego życia prywatnego. Opowiada, że po rozwodzie mąż zabrał jej wszystko. Została sama z dwójką małych dzieci i 200 zł alimentów na każde z nich, ale - jak zaznacza - synowie poparli jej decyzję.
"We troje zdecydowaliśmy, żebym rozwiodła się z mężem. Dzieci mnie wręcz namawiały, żebyśmy się rozstali" - opowiada. Podkreśla, że w grę nie wchodziła ani zdrada, ani inne oszustwo. "Ale moi synowie nie mieli poczucia bezpieczeństwa, zostali wyrzuceni z domu przez własnego ojca, który ogołocił nas ze wszystkiego" - wyznaje.
Jej jedynym kapitałem była firma modowa, którą założyła jeszcze jako studentka. Nikt nie wierzył, że uda jej się rozwinąć biznes. Wspomina, że na początku budziła raczej politowanie niż podziw, pogardliwie komentowano, że "gówniara ze wsi zabitej dechami buduje 'imperium'".
Dziś jest dumna, że swój sukces zawdzięcza wyłącznie sobie. "Nigdy od żadnego partnera nie wzięłam ani złotówki" - mówi, dodając, że mężczyzna musi jednak być niezależny finansowo, bo "najgorzej, gdy status finansowy kobiety jest dla kogoś lepem albo problemem".
Nie ma jednak złudzeń, że o panów zdolnych wytrzymać z silną, przedsiębiorczą kobietą dziś trudno. Opowiada, że Nina Terentiew poradziła jej dawno temu: "Ty się zajmij swoją marką, a nie facetami!".