Ewa Minge ujawnia stawki celebrytek-prostytutek. "Znam tych ludzi i wiem, o kim piszę..."
Ewa Minge (55 l.) obecna jest w polskim show-biznesie od lat. Nic więc dziwnego, że zasady w nim panujące zna niemal od poszewki. Gwiazda ostatnio wydała książkę, w której ujawniła kulisy życia w świecie blichtru, ścianek i polskich celebrytek. W wydawnictwie znalazły się m.in. sensacyjne treści na temat znanych osób pracujących seksualnie. Projektantka nie przebierała w słowach: "Uczciwa d***wka jest zdecydowanie lepsza od tej nieuczciwej".
Ewa Minge to jedna z najbardziej znanych polskich projektantek mody. Artystka jest zaangażowana nie tylko w świat sztuki, ale też chętnie wspiera akcje charytatywne i społeczne.
Ewa postanowiła wydać książkę, którą w ostatnim czasie intensywnie promuje. Podczas rozmowy z Michałem Dziedzicem wyznała, czym zainspirowała się, pisząc "Grę w ludzi". Okazuje się, że artystka oparła znaczną część kontrowersyjnego tomu na własnych obserwacjach. Bez ogródek przyznała, że wie, jak działa machina show-biznesu, tworząca luksusowe seksworkerki w naszym kraju.
"W tej książce pokazuję też te celebrytki znikąd, jak się buduje markę takiej celebrytki, która niczego nie osiągnęła. Za nią stoi sztab ludzi, na to się wykłada duże pieniądze. Opiekunowie tych celebrytek to naprawdę nic innego, jak alfons w nowoczesnym wydaniu (...)" - stwierdziła bez oporów Minge.
Według relacji projektantki, taka "celebrytka z znikąd" pojawia się zwykle na imprezach i ściankach, by później zarabiać na reklamach i popularnych dziś współpracach w social mediach.
"Czasami nawet zdarza się, że dostanie jakiś program, jakąś rolę mniejszą lub większą. I one biorą za taki weekend 50 tysięcy złotych, a za noc - 20, 30 tysięcy złotych" - przekonywała projektantka.
Gwiazda nie miała oporów, by ujawnić te informacje w swojej książce, bo jak twierdzi - obserwuje zjawisko "tworzenia prostytutek" od prawie 10 lat. Według jej wiedzy, popularnych dziewczyn do towarzystwa, które ma na myśli projektantka, jest w Polsce osiem.
"Znam tych ludzi i wiem, o kim piszę. Myślę, że nawet ci biedni ludzie nie wiedzą, że ja aż tak dobrze znam ich historię. Niektóre historie śledzę od 8,9 lat. Widziałam dowody tego, że tak jest. Widziałam cenniki" - dowodziła.
Ewa Minge podkreśla, że nie bulwersuje jej zarabianie w ten sposób. Chciała jednak zaskoczyć czytelników i ujawnić hipokryzję mediów. Artystka nie przebierała w słowach podczas promowania swojego wydawnictwa...
"Ja zawsze powtarzałam, że uczciwa d***wka jest zdecydowanie lepsza od tej nieuczciwej, która udaje wielką miłość. Wiele z nas, kobiet, kupczy swoim ciałem, swoim życiem. Nawet będąc w związkach małżeńskich. Je też to pokazuję w książce" - podsumowała.
Zobacz też:
Ewa Minge ujawniła, jak choroba odbiła się na jej wyglądzie. "Wątroba nie przerabia leków..."
Kim Kardashian ma w nosie susze? Przekroczyła stanowy limit o milion litrów!