Ewa Minge wyjawiła szokujący sekret. Wierzycie, że rozmawia ze zmarłymi?
Ewa Minge (56 l.) w 2009 roku pożegnała ukochaną mamę. Od tamtej pory nieprzerwanie za nią tęskni. Na szczęście, jak ujawniła we wzruszającym wpisie na Instagramie, mama wciąż porozumiewa się z nią za pomocą tajnych, tylko dla niej zrozumiałych sygnałów.
Ewa Minge 14 lat temu straciła ukochaną mamę, zaledwie kilka miesięcy po diagnozie. Projektantka nigdy nie ukrywała, że wiadomość o chorobie nowotworowej mamy była dla niej ogromnym ciosem.
Chętnie wspominała w wywiadach, że z mamą łączyły ją nie tylko więzy krwi, uważała ją także za swoją najbliższą przyjaciółkę i powiernicę. Nikt nie spodziewał się, że zostało im tak niewiele czasu.
Rak okazał się rozprzestrzeniać szybciej niż ktokolwiek przypuszczał. Minge czuwała przy mamie do końca. Jak potem wspominała w rozmowie z Andrzejem Sołtysikiem:
„Mama umierała sześć dni i sześć nocy na moich rękach. Nie pozwoliłam by nikt inny ją mył, dotykał, pielęgnował. Trzy ostatnie dni była pod maszyną. Straciła mowę. Ostatniego dnia powiedziała: „Mysza, jak ja cię kocham””.
Minge nie ukrywa, że, chociaż minęło tyle lat, wciąż tęskni za mamą.
Jak wyznała projektantka mody w emocjonalnym i szczerym wpisie na Instagramie:
„I ciągle dzwonię do nieba…Pogadać o życiu, że zawodzi tak jak uprzedzała . O ludziach, którzy nie zasługują na miano żadnej wielkości . O marzeniach, które trzeba brać w ręce i lepić , rzeźbić, ugniatać aż nadamy im kształt idealny, wyśniony… Przegadać plany na najbliższe miesiące, lata…i słyszeć, że dam radę”.
Na szczęście Minge głęboko wierzy, że jej kierowane do zmarłej mamy prośby o rady nie pozostają bez odpowiedzi. Jak przyznaje, wciąż natyka się na znaki, których znaczenie tylko ona potrafi zrozumieć:
„Wtedy znajduje rano na poduszce czarne, błyszczące pióro kruka. Mówiła, że wróci ptakami i pociągnie dalej mój horyzont niż ten za naszym oknem, przy którym sadzała na parapecie małą, piegowatą dziewczynkę i pokazywała gwiazdy…”tam kiedyś polecę”…poleciała” .
Jak ujawnia projektantka, jej obecne relacje z mamą nie odbiegają od tych ziemskich. Czasem „telefony do nieba” pozostają nieodebrane i trzeba czekać na oddzwonienie. Jak pisze Minge:
„Dzwonię i czasem nie odbiera…śpi, a może poszła do krawcowej uszyć sukienkę…wysyłam wtedy wiadomość…”tęsknie mamo”. I wtedy w nocy dzwonią dzwony cerkiewne choć żadnej cerkwi w pobliżu nie ma”.
Trudno się nie wzruszyć, czytając słowa tęsknoty córki za mamą. Minge zilustrowała swój wpis archiwalnym zdjęciem, które przy okazji raz na zawsze rozwiewa wątpliwości, czy uroda projektantki jest wynikiem interwencji chirurga.
Kiedy się porówna zdjęcia Minge, jej mamy i jej syna, staje się jasne, że takiego podobieństwa nigdy nie udałoby się osiągnąć za pomocą skalpela.
Zobacz też:
Ewa Minge w końcu to przyznała. Zamierza uciec z Polski na stałe
Jacyków otwarcie gardził Minge. Ona nieźle mu się odpłaciła
"Ja nie muszę nakładać metki, żeby się lepiej czuć". Ewa Minge u Katarzyny Zdanowicz