Ewa Minge zaskoczona ceną masła. Tak drogo jeszcze nie było. „O cenę chleba nawet nie pytałam”
Ewa Minge postanowiła spędzić urlop w Polsce i to nie w luksusowym hotelu w Juracie czy ekskluzywnym spa w górach. Projektantka wybrała się w swoje rodzinne strony. Jedyne, co ją zaskoczyło, to… ceny w miejscowych sklepikach. Widząc wysoką cenę masła, o koszt chleba bała się w ogóle zapytać.
Wakacje to okres, gdzie osoby znane pokazują zdjęcia z zagranicznych wyjazdów, często do egzotycznych zakątków świata. Ewa Minge tym razem postanowiła zostać w Polsce, choć, jak zarzeka się w poście na Instagramie, "nie jest to podyktowane brakiem alternatyw", a chęcią powrotu do wspomnień z dzieciństwa.
Ostatnio Ewa Minge wybrała się Mielna, gdzie chwaliła "Kowalskich", a później do rodzinnego Wierzchowa, zwanym przez nią San Wierzchowem, gdzie w dzieciństwie spędzała miłe chwile z rodzicami, dziadkami, wujkami i kuzynostwem. Przemierzając swoje rodzinne strony napotkała jednak na niemałe zaskoczenie. Gdy wybrała się do miejscowego spożywczaka, okazało się, że ceny tam są dość wygórowane.
Nie jest tajemnicą, że szalejąca w kraju inflacja daje się we znaki wielu Polakom. Ewa Minge, choć z pewnością może sobie pozwolić na wiele luksusowych dóbr, również zwraca uwagę na ceny produktów na sklepowych półkach. Kiedy zobaczyła, że masło w sklepie w jej rodzinnym Wierzchowie kosztuje aż 12 zł, tak się przeraziła, że o cenę chleba bała się już nawet zapytać. Nie zniechęciło jej to jednak do dalszych zakupów i oprócz masła i chleba dorzuciła dodatki na kanapki - konserwę i pasztet. Dużo ważniejszy dla niej bowiem jest smak dzieciństwa.
Jak sama przyznała, i tak było cudnie, bo "było jak kiedyś". Na koniec pokusiła się o radę dla swoich fanów.
Zobacz też:
Renata Kim odpowiedziała na zarzuty w sprawie mobbingu
Pracownik "Newsweeka" ujawnia: nie tylko Lis, Renata Kim też zastraszała