Ewa Pacuła: Małżeństwo to coś zbędnego
Ewa Pacuła (42 l.), rozwódka, była żona Przemysława Salety, nie ma ochoty na kolejny związek małżeński...
W mężczyznach najbardziej cenię... szczerość i poczucie odpowiedzialności. To cechy, których w obecnym świecie brakuje mi najbardziej. Rycerskość mnie nie interesuje, bo rycerze lubią zdobywać, a ja chcę, żeby mój mężczyzna po prostu wytrzymywał ze mną i resztą swojego babińca, czyli trzema dziewczynkami, mną i dwiema kotkami.
Małżeństwo to dla mnie... coś zbędnego. Nie jest potrzebne, gdy dwoje ludzi się kocha. Ale gdy pojawiają się dzieci, chyba warto zdecydować się na ten krok. Jednak mnie trzeba będzie do tego przymuszać.
Najbardziej zawiodłam się na... kilku osobach, ale... dzisiaj już nie chcę im tego pamiętać.
Żałuję... niczego nie żałuję. Staram się postępować tak, by to uczucie mnie nie dotykało.
Najbardziej stresuje mnie... zmiana pracy. Zawsze staram się być przygotowana na każdą okoliczność, ale wiadomo, że nie zawsze się udaje.
Mój sposób na chandrę to... sport. Najtrudniej wyjść z domu. Ale jeżeli już mi się to uda, endorfiny wydzielają mi się bardzo szybko.
Sposób na miłe spędzenie czasu to... wyjazd w ciepłe kraje. Wydaje mi się, że powinnam urodzić się w cieplejszym klimacie. Jesienią i zimą brakuje mi słońca. Ubolewam nad porą roku, która się teraz zaczyna.
Chciałabym w sobie zmienić... to, że lubię wszystko odkładać na później. To jest moja zmora.
Moje motto to... "Cieszyć się każdą chwilą każdego dnia".