Ewa Szykulska: Dopiero po latach wyjawiła tajemnicę rozpadu pierwszego małżeństwa
Ewa Szykulska (67 l.) wyszła po raz pierwszy za mąż, gdy była młodą dziewyczyną. Małżeństwo z reżyserem Januszem Kondratiukiem (73 l.) nie przetrwało jednak zbyt długo. Długo żadne z nich nie chciało wyjawić przyczyny rozwodu...
Poznali się w 1969 roku na planie filmu Jak zdobyć pieniądze, kobietę i sławę. Ewa Szykulska grała Mariolę, a Janusz Kondratiuk był reżyserem. Jednak ich miłość rozkwitła nieco później, nad morzem, na planie teledysku do znanej piosenki Skaldów. Jej tytuł "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał" okazał się dla nich proroczy.
- Pojechałam nad morze ze swoim ówczesnym chłopakiem Zdziśkiem - wspominała po latach. - I pewnie po kilku dniach wrócilibyśmy razem do domu, gdyby nie zjawił się on, Janusz Kondratiuk, reżyser. W swoim słodko rozpadającym się samochodzie. Wtedy wszystkie samochody były rozlatujące się, ale on w tym aucie robił wyjątkowe wrażenie. Pamiętam, jak mknęłam motorówką przez fale. Był cudowny klimat. Wiedziałam, że skończy się to zauroczeniem. No i tak się stało.
Warszawianka z urodzenia, zawsze wiedziała, kim chce zostać. Zdawała sobie sprawę z siły swej urody, ale jej charakterystyczny, schrypnięty głos był nie lada utrapieniem. - Wysyłali mnie do foniatry - opowiada. - Długo wstydziłam się, nie lubiłam tych niskich tonów. Moja krtań niedomagała, przeszłam dwie operacje. Ale po latach zrozumiałam, że ten głos to mój atut! Grała zarówno arystokratki, jak i zwykłe dziewczyny. Ma na koncie wiele ról komediowych, choćby Zofię w serialu "13 posterunek". - Ludzi, którzy potrafią śmiać się ze swoich wad i żartować z siebie, nikt nie jest w stanie zranić - mówi.
Janusz Kondratiuk urodził się w Kazachstanie, dokąd jego rodzina została deportowana. Po wojnie wrócili do Polski. Zamieszkali w Łodzi. Za przykładem brata Andrzeja (†80) ukończył łódzką Filmów Filmówkę. Przystojny, o ujmującym spojrzeniu i długich czarnych włosach, cieszył się ogromnym powodzeniem u pań. Był bywalcem modnych warszawskich klubów i kawiarni. Kiedy jednak na jego drodze pojawiła się jasnowłosa 20-latka, wszystko się zmieniło.
- Ewa miała seledynowo-fioletowe oczy, bardzo ładną skórę, taką brzoskwiniową. Była wysoka i zgrabna - wspominał po latach reżyser. Ich gorący romans zakończył się małżeństwem. - Mówiliśmy z Januszem, że robimy to dla rodziców, ale myślę, że zrobiliśmy to też dla siebie - przyznaje Ewa Szykulska.
Po ślubie tułali się po wynajętych mieszkaniach, jednak żadne z nich nie narzekało. Wciąż bowiem trwała ich świetna zawodowa passa. Gdy w 1972 roku Janusz przygotowywał się do realizacji filmu "Dziewczyny do wzięcia", jego żona zapragnęła w nim zagrać. - Wypłakałam sobie tę rolę - wyznaje aktorka. - Nie byłam przewidziana w obsadzie. Janusz powiedział, że jeśli dam sobie założyć na zęby błyszczące, srebrne nakładki, które imitowały koronki, to może i dostanę tę rolę. I tak się stało! Dziwię się, jak on w ogóle wytrzymywał te wszystkie moje płacze i krętactwa, którymi chciałam wymusić dla siebie role w jego filmach...
Pracowali razem jeszcze przy "Psie" i "Głowach pełnych gwiazd". Aktorka często pojawiała się także w filmach swojego szwagra Andrzeja. Gdy po długim oczekiwaniu małżonkom przyznano wreszcie mieszkanie dla artystów, czyli takie z dodatkowym metrażem, mieli się już dość. Oboje zgodzili się na rozwód, choć długo żadne z nich nie wyjawiało jego przyczyn. Dopiero po wielu latach Ewa uchyliła rąbka tajemnicy. - Był apodyktyczny - ocenia. - Wtedy byłam młoda i głupia, a on wiedział więcej. Niezłą szkołę przy nim przeszłam...
Janusz Kondratiuk w latach 90. przeprowadził się do Austrii, gdzie mieszka do dziś. Ożenił się po raz drugi, ma dwoje dzieci: syna Iana i córkę Verę. Ewa Szykulska zaś od ponad 30 lat związana jest z inżynierem Zbigniewem Pernejem. Poznała go w Polmozbycie, gdy pojechała naprawić swojego ukochanego fiata 125 p. Po 17 latach wspólnego życia pobrali się. - Nie mogłam się doczekać, więc poprosiłam go o rękę. Kiedy się zgodził, załatwiłam wszystkie formalności związane ze ślubem w jeden dzień! - tłumaczy.
Na ślubnym kobiercu stanęła w sukience uszytej... z zasłonek. Para mieszka w warszawskim Aninie, żyją w zgodzie, spokoju i harmonii. - Zbyszek jest kochany i odpowiedzialny, to jedyny człowiek w moim życiu, na którego zawsze mogę liczyć - podkreśla z dumą.