Ewa Telega: Często wraca do tamtych chwil
Ewa Telega (55 l.) i jej pierwszy mąż, Marcin Isajewicz (†32 l.), byli dwa lata po ślubie, kiedy jeden moment przekreślił ich szczęście na zawsze. Dojście do siebie zajęło aktorce 9 lat.
Był początek lat 80., gdy Ewa Telega i Marcin Isajewicz poznali się w łódzkiej Filmówce. Ona zaczęła studia na Wydziale Aktorskim, on marzył, by zostać operatorem filmowym. - Początkowo nie robił na mnie dobrego wrażenia - wspomina aktorka w jednym z wywiadów. - Wydawał mi się trochę zadufany w sobie. Mimo że jego koledzy prześcigali się w pomysłach, jak mnie uwieść, on był obojętny na moje wdzięki. Dlatego propozycję spotkania przyjęła z zaskoczeniem i niechęcią.
- Odmówiłam - wyznaje Ewa. - Poprosił, bym się zastanowiła. I że na wszelki wypadek zajrzy do mnie za dwa dni, o siedemnastej. Sprawę postawił jasno: jeśli wtedy odmówię, da mi spokój. Marcin Isajewicz najwyraźniej dobrze wiedział, co robi, a ziarno padło na podatny grunt.
Wybranka bowiem nie tylko czekała na niego, ale nawet... niepokoiła się, gdy nie przychodził! - Zaczęłam wariować! Nie mogłam się na niczym skupić. Bałam się, że już nie przyjdzie. Ale o osiemnastej zadzwonił do drzwi. To była najdłuższa godzina w moim życiu, w ciągu której zakochałam się na śmierć i życie - uśmiecha się Ewa Telega.
Nie zawsze chciała zostać aktorką. Kiedy miała 10 lat, podjęła naukę w szkole baletowej w Bytomiu. Gdy przyszło do wyboru drogi zawodowej, w jej głowie pojawiła się myśl, by zostać kuratorem sądowym. O tym, że jednak wybrała aktorstwo, zdecydował jeden człowiek. Był nim Jan Nowicki (78 l.). - Zakochałam się w nim bez pamięci, mając 14 lat - ujawnia Ewa Telega. - Wybrałam się na film "Sanatorium pod Klepsydrą", w którym grał.
Po projekcji było spotkanie z aktorem. Janek wyglądał po prostu jak młody bóg! Wiedziała jednak, że jest dla niej nieosiągalny. Z Marcinem Isajewiczem stworzyła piękną parę. Pierwsza próba dla ich miłości miała miejsce, gdy aktorka dostała rolę w filmie "Kasztelanka". - Marcin nie mógł pogodzić się z tym, że gram roznegliżowaną scenę - opowiada Ewa. - Przestał się do mnie odzywać. Na szczęście po powrocie do Łodzi udało nam się poskładać związek.
O małżeństwie nie myśleli, ale do czasu. Znajomi, którzy planowali ślub, namawiali ich, by tak jak oni zrobili to... na Węgrzech. - Pomysł wydał mi się niedorzeczny, ale gdy wspomniałam o nim Marcinowi, powiedział: czemu nie? I to były jego oświadczyny - mówi Ewa. Pobrali się w 1983 roku w Budapeszcie. Kończyli studia, pracowali, planowali przyszłość.
W 1985 roku Marcin Isajewicz pracował na planie filmu "Magnat". 26 czerwca wraz ze scenografką Krystyną Krasińską (†45 l.) zginął w wypadku samochodowym w Rudzie Śląskiej... - Przeżyłam koszmar. Nie miałam dzieci, żadnej pamiątki po Marcinie, zostałam całkiem sama - wspominała Ewa.
9 lat zajęło jej dojście do siebie. Któregoś dnia złamała nogę. Zaopiekowali się nią przyjaciele. W ich domu poznała reżysera Andrzeja Domalika (68 l.). - Czasem do nich wpadał, ale odkąd tam zagościłam, zaczął przychodzić częściej. Szybko się w sobie zakochaliśmy - opowiada Ewa. Wtedy w jej życiu znów pojawił się Jan Nowicki. - Pewnego dnia przyjechałam do Krakowa odwiedzić narzeczonego. Jan Nowicki zaprosił nas na kolację. Na powitanie rzekł: Ewiku, cieszę się, że jesteś z moim przyjacielem!
Tego zdrobnienia nie zapomnę do końca życia. Opowiedziałam mu o swojej młodzieńczej miłości i o tamtym spotkaniu po filmie. A on pamiętał tamtą dziewczynkę! Gdy w 1995 roku Ewa Telega i Andrzej Domalik powitali na świecie córkę Zosię, Jan został jej ojcem chrzestnym.
Dziś Ewa Telega jest kobietą spełnioną. Cieszy się z córki, która stawia pierwsze kroki w aktorskim zawodzie. - Są pary, które wszystko robią razem, a my wolimy dawać sobie przestrzeń. Przez te wszystkie lata żadne z nas nie próbowało zmieniać drugiego - przyznaje Ewa.
Często wraca myślami do tamtych chwil, które spędziła z Marcinem Isajewiczem. - To był najbardziej szalony okres mojego życia - uśmiecha się aktorka.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: