Ewa Wiśniewska boi się o zdrowie bliskich
Ewa Wiśniewska (77 l.) niepokoi się o bliskich, którzy mieszkają we Włoszech. Aktorka ma nadzieję, że już wkrótce się z nimi zobaczy.
Miała 20 lat, gdy po raz pierwszy wyszła za mąż za kolegę ze szkoły teatralnej - Roberta Polaka. Na czwartym roku studiów urodziła córkę Grażynkę. Dyplom robiła już jako rozwódka.
"Nie radziłam sobie z macierzyństwem. Byłam dumna, że mam dziecko, ale gdy pojawiały się zawodowe zobowiązania, zastępowała mnie niania. Dla mnie aktorstwo zawsze było na pierwszym miejscu" - przyznała szczerze w jednym z wywiadów.
"Byłam matką, taką jak to ojcowie bywają, co to przyleci, poklepie po głowie, sprawdzi, czy wszystko dobrze i wylatuje do pracy".
Grażyna po studiach wyszła za mąż za Włocha i wyjechała do Bolonii. Tam w 1992 roku urodziła syna Niccola. Jej małżeństwo, podobnie jak matki, rozpadło się. Do Polski wróciła sama.
Chłopak został z ojcem, skończył pięcioletnią, świetną szkołę kucharską w Bolonii i niedawno założył rodzinę - Ewa Wiśniewska została prababcią!
Dziś drży o zdrowie bliskich - sytuacja we Włoszech nadal jest bardzo trudna.
"Z przerażeniem spogląda na sytuację w Italii spowodowaną rozwojem pandemii. Region, w którym mieszka Niccolo (40 km od Bolonii), jest drugim na liście z najwyższą liczbą ofiar. Aktorka zamartwia się więc o bezpieczeństwo wnuka i jego ukochanej, a także prawnuka, który przyszedł na świat w lipcu zeszłego roku. Tak bardzo chciałaby się z nimi zobaczyć i objąć. I czeka aż ten trudny czas wreszcie się skończy" - czytamy w "Dobrym Tygodniu".