Ewa Wiśniewska ostro o współczesnej kulturze i aktorach. "Popłuczyny"
Ewa Wiśniewska, która zasłynęła dzięki takim produkcjom jak "Dotknięci" czy "Po sezonie", wprost skomentowała współczesną kulturę i artystów. Przyznała nawet, czego jej brakuje w dzisiejszym świecie. "To, co się dzieje, jest popłuczynami tego, co było. Obserwujemy duży spadek poziomu (...)" - wyznała.
Ewa Wiśniewska w najnowszej rozmowie ze Złotą Sceną nie kryła, że nie jest zadowolona z branży aktorskiej w Polsce. Otworzyła się przed Anną Jurksztowicz i okazała emocje związane z dawną jakością artystyczną.
"To, co się dzieje, jest popłuczynami tego, co było. Obserwujemy duży spadek poziomu, a aktorzy często przypodobają się widzom, zamiast podnosić swoje umiejętności. Strasznie mnie to drażni" - mówiła znana 82-latka.
Ewa Wiśniewska zauważyła, że artyści próbują przypodobać się widzom, zamiast angażować się w projekty zgodne z ich ambicjami. Ponadto przyznała, że artyści coraz rzadziej dbają o poprawność językową.
"Strasznie mnie to drażni i nie daję na to przyzwolenia. Nawet dziennikarze czasem dopasowują słowa, które nie istnieją w języku polskim. To dla mnie nie do przyjęcia" - grzmiała.
Niestety, Wiśniewska jest zdania, że osiągnięcie dawnego poziomu byłoby dziś niezwykle trudne. Wyraziła jednak szczerą tęsknotę za klasycznym kabaretem opartym na inteligentnym słowie i subtelnym humorze.
W rozmowie z "Twoim stylem" Wiśniewska zapewniła kiedyś, że do zawodu podchodzi bardzo odpowiedzialnie. Przez to bywa dla siebie aż nazbyt ostra.
"Zawsze tak było i się nie zmienię. W teatrze też siebie traktuję najostrzej. (...) Dobrze jest, jak jest. I wcale nie chcę spełniać wszystkich marzeń. Wolę być - jak to nazywam - kobietą "przy nadziei". Że coś mnie jeszcze spotka" - mówiła.
Jak podkreśliła, na przestrzeni lat miała okazję współpracować z wieloma cenionymi placówkami, o których do dziś myśli wyjątkowo ciepło.
"Teatr Nowy, Ateneum, teraz Narodowy. Nie tylko sceny, ale też garderoby. Najwięcej wspomnień mam z Ateneum, gdzie zostałam doproszona do wspólnej garderoby z Oleńką Śląską, wielką aktorką. 25 lat w tym samym miejscu! Pamiętam wspaniały nastrój teatru i męską garderobę, zwaną tramwajem - bo to ciasne kliteczki, w przeciwieństwie do damskich, po drugiej stronie sceny. Do "chłopaków" chodziło się na pogadanki (...) Po spektaklach kwitło życie, była chęć rozmowy, nie wybiegało się jak teraz" - wspominała.
Czytaj też:
Ewa Wiśniewska już nawet nie poznaje swoich koleżanek. Jest coraz gorzej
Gwiazda "Niani" nie gryzła się w język. Jest załamana aktorami bez dyplomu