Fani narzekają na "Sanatorium miłości". Poszło o to samo, co z "Rolnikiem"
Żadna, jak dotąd, edycja "Sanatorium miłości" nie wzbudziła tak silnych emocji, jak siódma. Chociaż mnóstwo się w niej dzieje, fani i tak kręcą nosem. Krytyczne opinie, jakie wyrażają w Internecie, do złudzenia przypominają pretensje zgłaszane pod adresem programu "Rolnik szuka żony".
Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy zaczęły krążyć plotki, jakoby losy kolejnych sezonów były niepewne, fani "Sanatorium miłości" w napięciu czekali na 7. edycję. To wymagało cierpliwości, bo zimową ramówkę TVP zdominowały matrymonialne rozterki Polaków z Chicago.
Niestety, upragniona emisja, gdy w końcu nadeszła, mało komu przypadła do gustu. Oberwało się nawet Marcie Manowskiej, do tej pory powszechnie chwalonej za takt i empatię.
Tymczasem, zdaniem widzów, nie podejmując interwencji podczas konfliktu między Grażyną i Bogdanem, za to obcesowo oceniając zachowanie Edmunda w chwili, gdy zaczął poważnie rozważać opuszczenie programu, nie stanęła na wysokości zdania.
Fani programu dali upust swojemu niezadowoleniu w komentarzach pod ogłoszeniem castingu do kolejnej edycji. Nie zabrakło opinii, że zamiast werbować kolejnych seniorów, lepiej byłoby zabrać się za uporządkowanie programu od podstaw, przy okazji staranniej weryfikując maniery i motywacje kandydatów:
"W tej edycji zaginął takt, zaginęła w większości przypadków kultura osobista. Dominowało parcie na szkło i niesmaczna momentami zabawa";
"Fatalna edycja! Z przykrością i rozczarowaniem stwierdzam, że ciężko się ten program ogląda";
"Może czas zakończyć ten program" - pisano.
Trudno nie zauważyć podobieństw między argumentami kierowanymi pod adresem "Sanatorium miłości", a krytyką, która spadła na program "Rolnik szuka żony". Z tą różnicą, że zastrzeżenia dotyczące tego drugiego obejmują więcej niż jedną edycję.
Oznaki niezadowolenia były zauważalne pod koniec 10. edycji. Gdy jeszcze przed jej finałem pojawiły się zapowiedzi castingu do kolejnego sezonu, widzowie z komentarzach radzili ekipie, by skupiła się na naprawianiu życia dotychczasowym uczestnikom, zamiast kolejnych narażać na rozczarowania. Po emisji świątecznego odcinka, emocje sięgnęły zenitu. Nie zabrakło opinii, że 10. edycja okazała się taką porażką, że trzeba było spraszać finalistów poprzednich sezonów, żeby opowiadali o miłości.
Tego, czy produkcja wyciągnęła jakieś wnioski, będzie można zacząć się domyślać w najbliższą niedzielę, gdy TVP wyemituje odcinek zerowy.
Zobacz też:
Tego Telewizja Polska nie pokazała w "Sanatorium miłości". Zaskakujące wieści o rezygnacji Edmunda
Nowy uczestnik zastąpi Edmunda w "Sanatorium". Kuracjuszki rozochocone