Fanom „Rolnika” puszczają nerwy. W mocnych słowach krytykują produkcję
Świąteczny odcinek „misyjnego” programu TVP „Rolnik szuka żony” nie upłynął pod znakiem magii świąt. Wręcz przeciwnie, doprowadził widzów do takiego stanu, że nie widzieli innego wyjścia niż tylko dać upust swojej frustracji na oficjalnych profilach programu w internecie. Ich zdaniem, produkcja poważnie nawaliła…
TVP właśnie zakończyła emisję 10. sezonu programu „Rolnik szuka żony”, a wśród widzów nie brakuje opinii, że z roku na rok sztandarowy hit telewizji publicznej staje się coraz gorszy.
Pogląd ten podziela zresztą uczestniczka piątej edycji, Małgorzata. Do programu trafiła jako kandydatka Jana, a po zakończeniu swojej przygody w telewizją, nie szczędziła ekipie gorzkich słów. Jak ujawniła, uczestnicy programu celowo są pokazywani z niekorzystny lub ośmieszający sposób, a głównym zajęciem producentów jest kreowanie sztucznych problemów, żeby podkręcić oglądalność.
Edycję tradycyjnie kończy odcinek świąteczny, podczas którego uczestnicy snują plany na przyszłość u boku wybranych kandydatów lub kandydatek, albo tłumaczą, dlaczego na nikogo się nie zdecydowali.
Toczy się to ze zmiennym szczęściem, bo trudno przy tej okazji nie wspomnieć o paskudnym psikusie, który zrobił producentom 6. edycji uczestnik o imieniu Waldemar. Odmówił współpracy już na etapie wyboru kandydatek, tym samym wycofując się z programu. Ekipa miała sporo problemów z zapełnieniem czterema wątkami formatu przewidzianego dla pięciu.
Z kolei Seweryn, rolnik z Chwalimia jeszcze przed programem nawiązał bliską relację z jedną z kandydatek i potajemnie ustalił z nią, że bez względu na to, co wydarzy się w show, wybierze właśnie ją. Marlena przyszła programu praktycznie na gotowe, przekonana, że już wszystko mają z Sewerynem ustalone, po czym tuż przed finałem zaprezentowali awanturę, która zapisała się w historii programu.
Chociaż historia programu usiana jest uczestnikami, którzy przed finałem odsyłali do domu wszystkie kandydatki, lub odwrotnie: wchodzili z nimi z jakieś prywatne konszachty, albo budzili w widzach podejrzenia, że sami nie wiedzą, czego chcą, to właśnie finał 10. edycji sprawił, że widzom puściły nerwy.
Rzeczywiście, jedynie wątek Anny i Jakuba przebiegł bez epatowania toksycznymi emocjami. Waldemar, który początkowo faworyzował Ewę, by następnie ostentacyjnie adorować Dorotę, został posądzony o nadmierne uleganie rodzicom i brak decyzyjności. Jednak najwięcej emocji wywołało… ogłoszenie o castingu do kolejnego sezonu.
Na oficjalnych profilach internetowych programu fani nie kryli opinii, że produkcja powinna skupić się na naprawianiu dotychczasowych błędów, zamiast brać się za rujnowanie życie kolejnym rolnikom.
Nie zabrakło sugestii, że 10. edycja okazała się taką porażką, że do świątecznego odcinka trzeba było spraszać finalistów poprzednich sezonów, by uratowali finał jakimiś optymistycznymi akcentami.
Rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że o świąteczną atmosferę zadbali - zamiast uczestników najnowszej edycji - Małgorzata i Paweł Borysewiczowie, Marta Paszkin i Paweł Bodzianny, Joanna i Kamil Osypowiczowie, a także Klaudia i Walentyn z 9. sezonu, którzy właśnie się zaręczyli.
Spośród uczestników 10. edycji jedynie Anna i Jakub podzielili się radosną nowiną. Ogłosili, że spodziewają się dziecka. Pozostali uczestnicy zawiedli na całej linii. Jak komentowali rozczarowani widzowie:
„Ale Waldi i reszta asów powinna dzisiaj normalnie wystąpić. Tak słaby sezon, że nawet drugiej pary nie zaprosiliście do odcinka”.
„W kolejnej edycji postarajcie się bardziej dobierać rolników, bo to, co było teraz, to totalna porażka".
Rzeczywiście było aż tak źle?
Zobacz też:
Anna i Jakub z "Rolnika" zaręczeni. Posypały się gratulacje
Darek z "Rolnika"odniósł się herbacianej awantury. Zarzuca produkcji manipulacje
"Rolnik szuka żony 10": Świąteczna niespodzianka. Ania i Kuba zaręczyli się