Farna: Nie będę wymiotowała do mikrofonu
"Czasami powiem sobie jak każda dziewczyna: za mały biust, za grube uda, niemniej są to nieważne sprawy. Ważne jest to, żeby człowiek był zdrowy" - mówi Ewa Farna. W bardzo szczerym wywiadzie wokalistka opowiedziała o swoich kompleksach, relacjach z otoczeniem oraz planach...
Powiedziałaś: ,,Nie miałam chłopaka i nie mam do dzisiaj, nie palę papierosów i nie znoszę narkotyków". To jak ty spędzasz wolny czas?
Ze znajomymi...
Co robicie?
Spotykamy się w szkole. Poza nią nie mam zbyt wiele czasu. Jeśli nie wyjeżdżam, pracuję nad muzyką, tekstem. Po czeskiej stronie Cieszyna, mamy Klub Polski, w którym spędzamy dużo czasu. Tworzymy paczkę, gramy w piłkarzyki i jest fajnie. Organizujemy imprezy z Polskim Związkiem Kulturalno-Oświatowym. Chodzimy do kina, albo na pizzę.
Z kim najczęściej, kolegami czy koleżankami?
Z kolegami.
Lepiej dogadujesz się z nimi?
Zdecydowanie. Mama mi powiedziała: ,,Masz tak jak ja, kiedy byłam młoda". Ona też miała więcej kolegów niż koleżanek.
I nie masz chłopaka?
Zawsze mam z chłopakami fajną relację, ale nigdy nie miałam chłopaka.
Komu brakuje odwagi, im czy Tobie?
Myślę, że im się nie podobam.
Chyba nie masz kompleksów?
Czasami powiem sobie jak każda dziewczyna: za mały biust, za grube uda, niemniej są to nieważne sprawy. Ważne jest to, żeby człowiek był zdrowy. Koledzy są super, ale jeśli chodzi o chłopaka jestem bardzo ambitna. Mam ustalone, jaki powinien być.
Powinien mieć pięć krążków pokrytych platyną na koncie?
Nie, nie. Po prostu muszę wyobrazić sobie, że mogłabym być z nim przez całe życie. W przeciwnym wypadku nie widzę sensu.
To mądre, ale nie masz obaw, że w dzisiejszych czasach są nikłe szanse na związek na całe życie?
Z pewnością, ale muszę sobie wyobrazić, że będę z nim żyć i kochać go. Trudniej, kiedy jest się rozpoznawalną.
Chłopcy mogą się pochwalić: "byłem z Farną"?
Tak.
Boisz się tego?
Miewam obawy, czy jakiś frajer nie chce sobie postawić tylko krzyżyka obok mojego nazwiska, odhaczyć, że ma Farnę na swojej liście. Ale myślę, że jest wielu fajnych chłopaków. Mam wielu interesujących kolegów, ale nie mogę sobie wyobrazić, że z którymś z nich chodzę. A może w roku 2010 pojawi się wreszcie?
Tego Ci życzę, Ewo. Masz w sobie tę pewność, że w życiu wszystko jest możliwe?
Kiedy zaglądam do świata dorosłych, coraz częściej wydaje mi się, że nie, bo życie nie jest tak łatwe, jakby mi się wydawało. Tak naprawdę jest trudno. Wiele zależy od pieniędzy a nie silnej woli, i tego nie znoszę, więc nie wiem, czy wszystko jest możliwe. Na pewno będę się starała i walczyła o to, żeby spełnić swoje marzenia.
To są konkretne marzenia?
Chciałabym po prostu być szczęśliwa: zdrowie, wierny mąż, rodzina, pies, fajne mieszkanie, spokój i praca, która mnie bawi.
A muzycznie, w jakim kierunku zmierzasz?
Idę w kierunku melodyjnego rocka, ale preferuję też inne motywy - funky, jazz. Oczywiście lubię mocne gitarowe brzmienia, ale to nie będzie tak, że będę wymiotowała do mikrofonu (śmiech).
Swoją karierę zaczęłaś od Czech, a nie od Polski. Dlaczego?
Spotkałam Leszka Wronkę, który jest Polakiem, ale od dziewięciu lat mieszka w Czechach. Pisze piosenki dla czeskich gwiazd, Heleny Vondrackovej, albo Karla Gotta. I tak to się zaczęło.
Od 12. roku życia występujesz zawodowo, więc siłą rzeczy, rodzice musieli utorować Ci tę drogę. W którym momencie stwierdzili, że muzyka może stać się Twoim zawodem?
Myślę, że oni jeszcze nie stwierdzili (śmiech).
Stwierdzą przy szesnastym krążku?
Kiedyś, na zlocie, występowała Maryla Rodowicz. Był konkurs na najlepsze wykonanie jej piosenki. Pomyślałam: ,,Spróbuję", a rodzice powiedzieli: ,,Słuchaj, tam będzie całe Zaolzie, nie zrób żenady". Na szczęście udało mi się wygrać. Zaśpiewałam mało znany utwór "Chcę do Bodzia". Rodzice nie wiedzieli jeszcze, że potrafię śpiewać. Miałam wtedy dziesięć czy jedenaście lat i nigdy nie uczyłam się śpiewu, jedynie gry na fortepianie. Potem chodziłam na różne konkursy. Na niektóre namówił mnie Leszek Wronka, który do dzisiaj jest moim producentem. Powiedział rodzicom, że mam talent i pomyśleli, że może coś z tego będzie. Skoncentrowali się bardziej na moim śpiewaniu. Przez rok pytali mnie, czy chcę iść tą drogą, czy nie, bo jestem jeszcze zbyt młoda, a to niebezpieczny świat. Do dzisiaj poświęcają mi dużo czasu i jeżdżą ze mną na wszystkie koncerty.
Jako szesnastolatka odnosisz spore sukcesy, a jednak jesteś skromna. To zasługa rodziców?
Myślę, że w jakimś stopniu na pewno. To, gdzie człowiek dorasta, gdzie żyje, z kim, czy posiada rodzeństwo, ma duży wpływ.
Czyli nie staniesz się gwiazdą, która kolorowe gazety będzie traktować jak swój prywatny konfesjonał?
Masz na myśli plotkarskie czasopisma?
Mam na myśli zwierzanie się ze swoich intymnych szczegółów życia prywatnego dla publicity...
O, nie! W życiu! Jeśli ktoś mnie spyta, jak było na urlopie, odpowiem, że fajnie. Ale jeśli ktoś mnie spyta, z kim sypiam, powiem, że z moim misiem pluszowym.
Rozmawiała: Anja Laszuk