Reklama
Reklama

Farna twarzą kampanii "Piłeś? Nie jedź!"?

W pierwszym wywiadzie prasowym po wypadku Ewa opowiada SHOW o tym, jak bardzo żałuje prowadzenia samochodu po alkoholu. Zdradza też swoje plany. Wkrótce zaczyna studia w Warszawie!

Bałaś się reakcji mediów po wypadku?

Ewa Farna: - Bardzo. Ciągle patrzyłam na telefon i sprawdzałam, czy dziennikarze zaczęli już dzwonić. Dowiedzieli się oczywiście niemal od razu. Gdy tylko trafiłam do szpitala, zjawili się paparazzi. Ale jeszcze bardziej obawiałam się reakcji mamy i tego, co ona o mnie pomyśli. Na szczęście usłyszałam od niej tylko dobre słowa: "Stało się, jak się stało. Choć tytuły w gazetach są mało wybredne, to przecież mogłabym teraz czytać tekst, pod którymi byłoby zdjęcie trumny".

Reklama

Dziś mówisz już o tym spokojnie.

E.F.: - Ale uwierz mi, że choć opowiadam o wypadku kompletnie bez patosu, to wiem, że byłam o włos od śmierci. Teraz przyjmuję z pokorą to, jak dziennikarze o mnie piszą. Bo mój wypadek mógł się zdarzyć każdemu innemu maturzyście. A fakt, że auto zostało zniszczone, to nic w porównaniu z ocalonym ludzkim życiem.

Trudno ci jest teraz wsiąść do samochodu?

E.F.: - Bałam się, jak zareaguje mój organizm. Choć nic nie pamiętam z momentu, kiedy samochód uderzył w drzewo. Kiedy wsiadłam do busa koncertowego, wszystko czułam bardziej intensywnie. Obserwowałam drzewa migające za oknem i pomyślałam, że lepiej już zasnę. Teraz jestem bardziej wyczulona.

Kiedy wrócisz za kółko?

E.F.: - Najszybciej jak tylko się da. Wiem, że nawet jeśli będę miała obawy, to trzeba to zrobić jak najprędzej.

Jak się czujesz? Jak twoje zdrowie?

E.F.: - Miałam tylko lekkie obrażenia, wstrząśnienie mózgu. Właściwie niewiele z tego pamiętam. Aż głupio mi o tym mówić, ale ucierpiała głównie moja psychika. I będzie cierpiała nadal. Mogę śmiało powiedzieć, że ten wypadek zostanie we mnie przez całe życie. Sankcje prawne i kary finansowe są ważne, ale najważniejsze, że nikomu nie stała się krzywda.

Obawiałaś się, że zostaniesz zlinczowana przez opinię publiczną?

E.F.: - Na początku dochodziły do mnie tylko informacje od mojego menedżera. Usłyszałam na przykład, że chcą mi zabrać prawo jazdy na dziesięć lat. I temu podobne rzeczy. Tak naprawdę grozi mi zatrzymanie prawa jazdy na czas od trzech miesięcy do pół roku. W Czechach jest to tylko wykroczenie. Będę też musiała zapłacić tysiąc koron za zniszczenie kory na drzewie, które jest własnością państwa.

Czy czeskie media potraktowały cię łagodniej niż polskie?

E.F.: - Wydaje mi się, że czescy dziennikarze są bardziej krytyczni od polskich. Nie wiem dokładnie, dlaczego. Oni dorastali razem ze mną. Kiedy udzielałam swojego pierwszego wywiadu w Czechach, miałam zaledwie dwanaście lat.

Jak na wypadek zareagowali twoi fani? Uchodziłaś przecież za grzeczną dziewczynę i za to cię kochali! Teraz zmienili zdanie?

E.F.: - Nigdy nie miałam ambicji, by być dla kogokolwiek autorytetem. Żaden PR-owiec nie ustalał mi wizerunku. Mam to gdzieś, że Ewa Farna powinna być zgodna z jakimś przyjętym wzorem. Nie jestem lalką. Owszem, popełniłam straszny błąd, ale nie czyni to jeszcze ze mnie zupełnie nieodpowiedzialnej osoby. Tak, zachowałam się nieodpowiedzialnie! Ale ogólnie uważam siebie za dość rozsądną osobę.

Wypadek nie sprawił, że dorosłaś w ekspresowym tempie?

E.F.: - Nie chcę mówić, że teraz jestem już człowiekiem dojrzałym i świadomym wszystkiego. Wciąż jestem nastolatką, która będzie popełniała błędy. Nie jestem jakimś chodzącym ideałem!

A jaka jesteś?

E.F.: - Kiedy zaczęłam podpisywać umowy z wytwórniami i organizatorami koncertów, wymagało to ode mnie odpowiedzialności. W tym sensie jestem dorosła. Natomiast moja dziecięca natura i infantylność objawiają się gdzie indziej. Na przykład ja cały czas skaczę na scenie. Jak widzę kałużę, to jej nie minę, tylko wejdę w sam jej środek. Taka już jestem. 

Stresowałaś się przed pierwszym publicznym występem w Opolu. To przecież było kilka dni po wypadku?

E.F.: - Przede wszystkim cieszę się, że mogłam tam być. I przyznam szczerze, że nie byłam jakoś wyjątkowo zestresowana. Zastanawiałam się tylko, jak ludzie na mnie zareagują. Na szczęście wszystko było zupełnie spoko.

Czy któraś z osób publicznych zadzwoniła do ciebie po wypadku?

E.F.: - Tak, otrzymałam bardzo dużo miłych SMS-ów. Na przykład od Czesława Mozila, którego poznałam przy "X-Factorze" i bardzo go lubię. Miłą wiadomość zostawiła mi pani Edyta Górniak. Podobno jej syn Allanek przybiegł do niej i powiedział: "Moja Ewa miała wypadek", i pani Edyta od razu postanowiła dowiedzieć się, czy ze mną wszystko dobrze. Chciałam jej za to bardzo serdecznie podziękować za pośrednictwem SHOW.

Planujesz nagrywać duety?

E.F.: - Doskonały pomysł. Bardzo bym chciała wystąpić np. z Czesławem.

Zmieńmy temat. Co się stało z twoimi włosami? Czerwony to teraz twój ulubiony kolor?

E.F.: - Dobrze się z nim czuję, bo jest zmiana, a ja teraz jej potrzebowałam. Ale za jakiś czas na pewno wrócę do swoich naturalnych ciemnych włosów.

Co było impulsem do tej zmiany? Matura? Wypadek? Czy coś innego?

E.F.: - Miałam czerwone włosy już trzy miesiące temu, tylko nikt tego długo nie zauważał. Po prostu siedziałam w domu, uczyłam się do matury i wkurzałam, że nie mogę nigdzie wychodzić ani pisać piosenek. I wtedy pod wpływem impulsu postanowiłam przefarbować włosy na czerwony kolor.

Czy to prawda, że dostałaś się na studia prawnicze zarówno w Czechach jak i w Polsce?

E.F.: - Nie, tylko w Polsce (śmiech). Ja nie wiem, czy mogę to już na sto procent potwierdzić. Zdawałam jako uczennica z zagranicy, bo nie mam polskiego obywatelstwa. Ale złożyłam dokumenty i zdałam egzamin.

Będziesz kiedyś starać się o polskie obywatelstwo?

E.F.: - Nie, nawet nie mogę tego zrobić, bo czeskie prawo zabrania mieć podwójne obywatelstwo. No chyba że wyjdę kiedyś za mąż za Polaka (śmiech).

Widzisz siebie w roli prawniczki?

E.F.: - Nie, to raczej moje wyjście awaryjne. Nie mam ambicji, by zostać kiedykolwiek np. adwokatem. Ale chcę w przyszłości móc lepiej załatwiać swoje sprawy. Mam nadzieję, że z takim dyplomem w ręku nie podpiszę nigdy niczego, co mogłoby mnie wpakować w jakieś tarapaty.

Rozmawiamy w Noc Świętojańską, czyli w starosłowiańskie święto miłości.

E.F.: - Nawet nie wiedziałam! (śmiech). W Czechach tradycyjnie obchodzi się dzień zakochanych pierwszego maja. To chyba zadzwonię do mamy i powiem jej, że ją kocham.

Dlaczego nie do chłopaka? (śmiech).

E.F.: - Bo na razie go nie mam.

Uważasz, że ten rok był dla ciebie, mimo wszystko, udany?

E.F.: - Bardzo. Mimo wszystko jest to rok pełen szczęścia. Dostałam piękne nagrody, między innymi na gali Viva Comet Awards. Zdałam maturę z wyróżnieniem. Gdy miałam dwanaście lat, mój tata powiedział: "OK, możesz śpiewać, ale pod warunkiem, że zdasz maturę". I ja ten cel właśnie osiągnęłam. Co do wypadku, to przecież też można na to spojrzeć jak na drugą szansę. Dziś myślę, że chciałabym na przykład wziąć udział w kampanii "Piłeś? Nie jedź". Chciałabym zrobić coś z tym, co się stało, jakoś to wykorzystać pozytywnie.

Kiedy wyjedziesz na wakacje?

E.F.: - Na razie nie mam na to zupełnie czasu. Będą tylko trzy dni wolnego: od poniedziałku do środy. W czwartek już wyjeżdżam. Razem z zespołem gramy praktycznie w każdy weekend. Ale jak przyjdzie początek nowych studiów i zaaklimatyzuję się w Warszawie, to może zimą gdzieś sobie pojadę.

Twoi rówieśnicy pewnie teraz pakują plecaki?

E.F.: - Trzy lata temu udało mi się w ten sposób spędzić wakacje. Chciałabym to powtórzyć, ale raczej nie w tym roku. Marzy mi się wyprawa w góry i spanie pod namiotem, w śpiworze. Z grupą moich przyjaciół z liceum.

Nie obawiasz się trochę przeprowadzki do Warszawy?

E.F.: - Nie, tym bardziej że trójka moich najlepszych przyjaciół również przenosi się do Polski. Znaleźliśmy właśnie mieszkanie i będziemy razem mieszkać. To jest fajne i tanie.

Rodzice nie obawiają się, że wpadniesz w kolorowy świat wielkiego miasta?

E.F.: - Moi rodzice bali się na początku mojej kariery, kiedy miałam dwanaście lat i wchodziłam w show-biznes. Teraz już nie. Mówię im o sobie bardzo wiele i mamy naprawdę dobre relacje. Mimo ostatniego wypadku, mama i tata ufają mi i wierzą we mnie. Zresztą gdybym naprawdę chciała zaszaleć, to bym już dawno bankietowała. A jednak tego nie robię. Tata już od jakiegoś czasu nie jeździ ze mną na koncerty. Ja po prostu nie widzę sensu w ciągłym chodzeniu na imprezy.

Ale wciąż będziesz taką fajną rockandrollową dziewczyną?

E.F.: - No pewnie!


Oscar Maya

(14/2012)

Show
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Farna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy