Farsy rodzinnej u Samusionek ciąg dalszy

Najbardziej chwytliwą kartą przetargową między eks-małżonkami są zawsze dzieci. W tym przypadku nie jest inaczej. Krzysztof Zuber wystosował poruszający list do... redakcji "Twojego Imperium":

"Moja była żona, pomimo wielokrotnych zapewnień w mediach, że nie będzie mi utrudniała dostępu do dziecka (...) oraz będzie się stosować do postanowień sądu (...), ani razu nie dopuściła do kontaktu dziecka z ojcem (...)".

"A jutro są kolejne urodziny mojej córeczki, której nie widziałem od 14 miesięcy. Zatem zwracam się z prośbą o apel do Anny Samusionek, by moja córeczka Andżelika miała prawo do miłości ojca. (...) Nie chcę kampanii, jak złą matką jest Anna Samusionek. Nie chcę jej niszczyć, oskarżać i siłą rozwiązywać swoich spraw."

"Pokornie czekam od ponad roku na jej respektowanie prawa dziecka do ojca i wyroków sądu. Dlatego proszę, byście zaapelowali do niej, aby zaczęła zachowywać się nie tylko jak chrześcijanka, za którą się podaje, jak praworządna obywatelka, ale jak matka mająca na względzie dobro swego dziecka" - tak brzmi treść łzawego apelu pokrzywdzonego ojca.

Redakcja magazynu skontaktowała się z Zuberem. W rozmowie podtrzymuje on swój męczeński wizerunek, mówiąc "łamiącym się głosem":

"Pani Samusionek nie odbiera ode mnie telefonów, nie daje mi szansy na kontakt z córką" - zwierza się przez telefon. "Były czwarte urodziny Andżeliki, Mikołajki, Boże Narodzenie, potem Wielkanoc i teraz jej piąte urodziny, a ja nie mogłem dać córeczce żadnego prezentu. Nie mogłem jej wyściskać, a nawet porozmawiać (...)" - i tak dalej w tym samym tonie.

Samusionek odmawia komentarzy w tej sprawie, mówiąc, iż dotyczy ona jej życia prywatnego. I słusznie. Być może po tych wszystkich publicznych spowiedziach nauczyła się trochę rozumu. No i nie musi tak desperacko walczyć o zainteresowanie mediów, jak jej nieznany nikomu były mąż.