Felicjańska komentuje "zdradę" narzeczonego: To był czas, gdy najbardziej się rozstaliśmy
Kiedy Ilona Felicjańska poznała Paula Montanę, uwierzyła, że znalazła mężczyznę na całe życie i zła karta nareszcie się odwróci. Niedawno jednak ten spokój mogły zakłócić zdjęcia, na których widać, jak narzeczony modelki rzekomo bawi się w jednym z warszawskich klubów z inną kobietą. Wiele osób natychmiast wróżyło rozpad związku. Jak była modelka komentuje fotki?
- Były to zdjęcia zrobione w ciemnym lokalu telefonem komórkowym. Zaskakujące jest, że komuś się chce takie zdjęcia robić i wysyłać. Tylko po co? Żeby nas zniszczyć? Dla nas to była wielka próba tej miłości - mówi Felicjańska agencji Newseria.
Podkreśla, że dzięki wzajemnemu zaufaniu i łączącemu ich uczuciu udało im się przejść przez ten zakręt. Choć jak w każdym innym związku tak też i u nich zdarzają się nieporozumienia, ale zdaniem modelki - nic nie jest w stanie ich rozdzielić, a szczególnie zawistne komentarze i sugestie obcych osób.
- Jednego, czego jesteśmy pewni, to tego, że naprawdę się kochamy. Wiem, że Paul mnie nie zdradził, te zdjęcia tylko sugerują, że tak było i były specjalnie tak zrobione, a ja mu wierzę, bo właśnie na tym polega miłość, żeby mówić sobie wszystko i żeby sobie wybaczać. Zanim zdjęcia się ukazały, znałam całą historię - mówi Felicjańska, zdradzając, że zdjęcia te przyczyniły się do kryzysu w jej związku.
- To był czas, kiedy najbardziej się rozstaliśmy, ale mam nadzieję, że było to już ostatnie rozstanie i że przerobiliśmy ten temat ucieczki. Bo to jest taki mechanizm uciekania - nie jesteś taka, jak mi się wydaje, że powinnaś być, mimo że bym nie chciał, żebyś była uległa, ale nie jesteś uległa, to ja cię nie chcę. Jest to dość skomplikowane, ale przejdziemy to - mówi Ilona Felicjańska.
Felicjańska twierdzi, że ostatnia sytuacja niczego nie zmienia, a wręcz przeciwnie - umocniła ich relację i ślub na pewno się odbędzie.