Festiwal skandali. Oto afery, które zapisały się w historii Opola
Przez minione lata opolska scena widziała wiele afer, których nie powstydziłyby się nawet gwiazdy z Hollywood. Oto najciekawsze wpadki i skandale ze śląskiej sceny festiwalowej!
Skandale od zawsze elektryzowały widownię i media. Jakie największe afery dotknęły najsłynniejszy festiwal piosenki, czyli Opole? Oto lista najbardziej niezapomnianych.
2013 rok był dla Joanny Moro przewrotny. Z jednej strony osiągnęła wielki sukces dzięki głównej roli w serialu "Anna German", a z drugiej strony wykonała w tragiczny sposób utwór "Człowieczy los". Występ był nadawany na żywo, więc nie było tutaj mowy o powtórkach. Moro fałszowała, a ludzie zatykali uszy. Po występie Moro zreflektowała się i poprosiła widownię o wybaczenie: "Proszę mi wybaczyć, jeśli poszło coś nie tak".
Donatan stanął w obronie Maryli Rodowicz, kiedy to manager Michała Szpaka drwił z naszej królowej polskiej piosenki. Zaczęli sobie wyjaśniać sprawę za pomocą rąk, a sytuacja miała miejsce w 2015 roku.
Sława potrafi zrobić z artystów rozkapryszone primadonny. Tak stało się z Janem Pietrzakiem w 2017 roku. Sędziwego wieku artysta kabaretowy dał się we znaki ekipie producenckiej, gościom, okrzyczał wokalistkę, że nie nauczyła się dostatecznie dobrze tekstu, a także krzyczał na reżysera i groził, że odwoła występ. Efekt? Nikt nie chciał oglądać jego jubileuszowego koncertu, nie było też braw, ponieważ widownia opustoszała.
W 2017 prezydent Opola postawił się ówczesnemu prezesowi TVP, Jackowi Kurskiemu. Doprowadził nawet do blokady wjazdu festiwalowej ekipie technicznej na teren amfiteatru.
Festiwal odwołano, a Jacek Kurski powiedział wtedy znamienne słowa, że "Opole przeniesie się do Kielc". Ostatecznie festiwal w Opolu odbył się we wrześniu.