Figura była bita i poniżana przez męża. Do dzisiaj nie może się pozbierać
Katarzyna Figura i Kai Schoenhals poznali się w Hollywood i mieli wieść bajowe życie. Wydawało się, że aktorka poznała miłość swojego życia. W 2012 roku udzieliła wstrząsającego wywiadu... Przyznała, że jest ofiarą przemocy domowej. "Przez 14 lat ukrywałam, jak naprawdę wygląda moje prywatne życie".
Katarzyna Figura opowiedziała o swojej osobistej walce, która trwa od wielu lat. Przyznaje, że nie było jej łatwo, ponieważ życie jej i dzieci było zagrożone.
"Która kobieta chce przyznać, że tkwi w toksycznym związku? Że jest poniżana, upokarzana, bita? I, co najgorsze, pozwala na to!" - wyznała w 2012 roku w rozmowie z magazynem "Viva!". Opowiedziała wtedy, co działo się za zamkniętymi drzwiami jej domu. "To była szarpanina, plucie w twarz, bicie w głowę, kopanie. Wiesz, jak bardzo boli, jak cię ktoś kopnie w kość piszczelową?" - wyliczała Katarzyna Figura.
"Jedyne, co mogłam zrobić, to opowiedzieć o wszystkim, co działo się za drzwiami mojego domu. Tylko w ten sposób mogłam się wyzwolić" - tłumaczy w najnowszym wywiadzie dla Onetu.
Przyznaje, że zapłaciła wysoką cenę z upublicznienie swojej historii, ale uważa, że było warto. Prawie wszyscy z jej środowiska zawodowego odwrócili się od niej. Pozostali przy niej Krystyna Janda i Jerzy Stuhr.
Dzisiaj jest szczęśliwa i dumna, że się na to zdecydowała, chociaż w pierwszym momencie myślała, że nie wydusi z siebie słowa.
Aktorkę dotknął bardzo duży ostracyzm i brak wiary w jej wersję wydarzeń. Dopiero po latach sąd potwierdził, że to, co mówiła, było prawdą.
Figura traktuje swojej wyznanie, jako misję społeczną. Zdaje sobie sprawę, że wiele kobiet, przede wszystkim z małych miejscowości, nie wie o Niebieskiej Linii dla ofiar przemocy w rodzinie. Te kobiety nie mają pojęcia, jak zawalczyć o siebie, a Kasia chce przypominać, że nie można ich tak zostawić.
Przeszłość zostawiła po sobie ślad. Figura do dzisiaj musi pracować nad sobą, nad emocjami i codziennie budować poczucie własnej wartości. "Mimo że od zakończenia sprawy rozwodowej minął rok, nie mogę powiedzieć, że to już całkowity koniec" - przyznaje.
Wspomaga się medytacją: "Uczę się lekkości i wiary w samą siebie, uczę się wierzyć w swoje piękno, ale nie przychodzi mi to łatwo".
Figura zwróciła też uwagę na ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. W jej ocenie polityk deprecjonuje wartość kobiet. "Wystarczy trochę sięgnąć wstecz, by przypomnieć sobie, jak pogardzane, upokarzane, wyszydzane czy nawet bite na ulicach były strajkujące kobiety. To, co powiedział prezes partii rządzącej, jest dalszym ciągiem próby niszczenia kobiet w Polsce. To niedopuszczalne" - mówi oburzona aktorka.
Zwraca też uwagę, że obecny system nie działa tak, jak powinien. W jej przypadku Niebieska Linia nie pomogła. "W pewnym momencie nie wiedziałam, gdzie znajdują się moje córki. Na policji odsyłano mnie z kwitkiem" - wspomina. Jej bliski przyjaciel zasugerował wtedy, by użyła swojej pozycji osoby publicznej i powiedziała, co się dzieje, a wtedy sprawa zostanie nagłośniona.
Na koniec zaapelowała:
"Nikt nie powinien nam niczego narzucać, to my kobiety, dajemy życie, i to my mamy prawo ocenić, do czego jesteśmy zdolne. Nie można władać naszymi ciałami i naszymi umysłami. Tak jak nie można upokarzać nas w pracy i płacić nam mniej niż mężczyznom za wykonywanie tych samych obowiązków".
***
Zobacz także:
Koko Figura pozuje w bikini. Walory odziedziczyła po matce?
Katarzyna Figura leci do Stanów. Teściowa zostawiła spadek
Katarzyna Figura rozstanie się z córkami? „W naszym domu będzie pusto”