Figurski poprowadzi nowy show Polsatu "Temptation Island". Wyznał, jak zareagowała żona [POMPONIK EXCLUSIVE]
Prowadzącym nowego show Polsatu "Temptation Island Polska" został Michał Figurski. Dziennikarz wraca do telewizji po długiej przerwie, w czasie której ciężko chorował. Przeszedł dwa przeszczepy i udar. Jak sam mówi specjalnie dla Pomponik.pl - udział w programie to dla niego kolejny etap rehabilitacji.
Michał Figurski wraz z uczestnikami show "Temptation Island Polska" wyjedzie na Kretę, gdzie będzie powstawał nowy program Polsatu. Dlaczego zdecydował się na powrót do telewizji, czego się obawia i czy sam wziąłby udział w takim programie, opowiada w rozmowie z Pomponikiem.
Jak się czujesz?
- Jestem bardzo podekscytowany, zmotywowany i stremowany, ale to chyba dobrze. Ten program to potężne wyzwanie nie tylko dla dziennikarza czy prezentera telewizyjnego, ale też dla mnie jako dla faceta, który dokładnie osiem lat temu nie był w stanie zrobić jednego kroku bez pomocy. A czeka mnie podróż na wyspę, gdzieś daleko od domu, gdzie będę musiał liczyć sam na siebie. To dla mnie wielki test i egzamin, ponieważ utrzymuję, że jestem bardzo samodzielny. Odpowiem szczerze - to jest kolejny etap mojej rehabilitacji. Do tej pory najlepszą była moja praca i to jest zwieńczenie, najtrudniejsze zadanie, ostatni szczebel na drabinie.
Nie cackasz się ze sobą. Gdy chciałam, żebyśmy usiedli porozmawiać przy stoliku na podwyższeniu, powiedziałeś po prostu: "Wolę nie wchodzić na te schody, bo nie chce się wypier....ć".
- Nie ma żadnego pola do cackania się. Gdybym się ze sobą cackał, pewnie mnie by tu dziś nie było. Bardzo wiele ludzi, którzy mają podobne problemy pisze i dzwoni do mnie z pytaniem, co robić. A ja zawsze powtarzam to samo - zaakceptować fakty. Po prostu. Przestać śnić, myśleć o niebieskich migdałach. Mając takie, a nie inne zasoby iść do przodu i nie udawać, że pijawka ma kości. Mam za sobą osiem lat bardzo ciężkiej pracy, potężnego wysiłku właśnie po to, żeby robić dziś takie rzeczy, jakie robię. Na szczęście mam tę świadomość, że niektórych rzeczy nie powinienem robić.
Jak zareagowałeś na propozycję poprowadzenia programu "Temptation Island Polska"?
- Kiedy Edward Miszczak złożył mi propozycję, moją pierwszą reakcją było: "Edward, ale ty zdajesz sobie sprawę, że jestem niepełnosprawny?". A Edward się uśmiechnął i powiedział: "W ogóle mi to nie przeszkadza". Ustaliliśmy, że nie będziemy niczego markować. Nie zamierzam udawać, że mam sprawne obie ręce, że potrafię teraz biegać maratony, bo nie w tym rzecz. Będę musiał sobie radzić w innych okolicznościach niż dom. Przejście z salonu do kuchni to coś innego niż przejście po skalistej plaży na Krecie, od willi do łódki w upale.
Przygotowuję się do tego trochę jak sportowiec do olimpiady, bo wiem, muszę być w jak najlepszej formie. Nie mogę zawieść ekipy, ale też siebie. I ustaliliśmy z Edwardem, że tak to potraktujemy - jako wyzwanie dla Michała Figurskiego.
Decyzję podjąłeś od razu?
- Nie. Bardzo długo się zastanawiałem. Przede wszystkim czy podołam fizycznie, czy tego chcę, czy jestem pewien, czy się odnajdę w takim formacie. Poza tym to jest powrót "na świecznik", a po udarze żyłem trochę w ukryciu. Naprawdę niechętnie oglądam swoją twarz w różnego rodzaju portalach czy gazetach.
Wyglądasz świetnie.
- Bardzo dziękuję. Ale to nie dlatego, że uważam, że źle wyglądam, tylko chyba już się na tę twarz napatrzyłem w różnych kontekstach (śmiech). I dobrze mi tak. Dotąd nie odnajdowałem się zbyt dobrze w telewizji, bo wobec mnie były zawsze jakieś oczekiwania, którym nie byłem w stanie sprostać.
To znaczy?
- Wszystkim się wydawało, że w telewizji powinienem być dokładnie taki sam, jaki byłem w radiu. A ja nie jestem skory do wygłupów przed kamerą. Dlatego też po wylewie nie od razu chciałem wrócić do telewizji, chociaż pojawiały się różne propozycje. Ale jak taką propozycję składa Edward Miszczak... i w dodatku jest to poprowadzenie programu, który jest absolutnych hitem w 19 krajach, wielkim amerykańskim formatem znanym na cały świat, to rozmawiamy o zupełnie innej lidze.
A jak zareagował twój lekarz? Odradzał?
- Zastrzegłem Edwardowi, że zanim podejmę decyzję, muszę się najpierw skonsultować ze swoją panią doktor. To niezwykle wymagająca lekarka, nieuznająca żadnej taryfy ulgowej. Chyba nawet przez moment się nie zastanawiała. Powiedziała: "Nie widzę przeciwwskazań. Gratuluję panu!"
Najpierw był telefon do żony czy do pani doktor?
- Najpierw był powrót do domu i rozmowa z żoną, a potem telefon do pani doktor. Żona powiedziała, że to duże uznanie i zaszczyt. Jeszcze jakiś czas temu by się obawiała o mnie, ale teraz na tyle mocno stanąłem na nogi, że mogę się podjąć tego wyzwania.
Sprawy zdrowotne to jedno, ale "Temptation Island Polska" jest bardzo specyficznym programem. Ten rodzaj nazywa się bikini reality?
- Uciekałbym od tego określenia. To jest program o miłości, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jakie stawiamy sobie często w związku: "A co by było gdyby..." Co by było, gdybyś nagle znalazł się na rajskiej wyspie sam, otoczony wianuszkiem pięknych kobiet? Przecież czasem głośno czy w myślach zadajemy sobie takie pytanie. Albo co by było, gdyby ona nagle spotkała faceta idealnie skrojonego pod jej gust? W programie będą bardzo atrakcyjni single i singielki.
I będą pary, które zostaną poddane próbie.
- Nie "zostaną poddane" tylko same poddały się próbie. To są ludzie, którzy są w poważnej relacji i nic się nie stanie wbrew ich woli. Nikt nikomu nie będzie nikogo wpychał do łóżka czy na kolację. Ci ludzie sami dobrowolnie podejmą decyzję. To jest wielkie "sprawdzam" dla uczuć, dla związku. Idylla między dwojgiem ludzi, jak wszyscy wiemy, szybko się kończy, a potem przychodzi szara rzeczywistość. A rzeczywistość to są pokusy, wątpliwości, zazdrość. Wszystkie emocje, które przeżywamy na co dzień. Na Kretę jadą młodzi ludzie zakochani w sobie, którzy mówią: "Nie wszystko jest super i albo zderzymy się z tą rzeczywistością i naprawimy to, albo będziemy dalej grali przed sobą, że jesteśmy inni niż jesteśmy i czeka nas katastrofa". I mi się to bardzo podoba
To wygląda jak wyzwanie nie tylko fizyczne, ale też psychologiczne. Przed chwilą reżyser w żartach nazwał cię "demiurgiem". Czujesz się nim?
- O rany, jakże daleko mi do demiurga! Gdybym tak powiedział o sobie, znaczyłoby to, że mam poważne problemy psychologiczne. Nie jestem żadnym demiurgiem ani spirytus movens. Nie prowadzę tych ludzi, tylko prowadzę program. Mogę i zmierzam z nimi rozmawiać z pozycji faceta, który też jest w stałej relacji, jak najbardziej szczęśliwej, ale też przeżywającej swoje różnego rodzaju codzienne obawy i rozterki. Z drugiej strony - to jest bajka, swego rodzaju teatr, ale angażujący emocje. Uczestnicy będą się starali zainteresować sobą, a nie rozbić czyjś związek. Taki jest cel programu.
Ty sam wziąłbyś udział w takim programie?
- Życie mi przyniosło tyle prób, z których musiałem wyjść zwycięsko, że kolejna chyba nie jest mi potrzebna. I nie chciałbym w to wciągać mojej żony.
Jesteś facetem po przejściach nie tylko zdrowotnych, ale też męsko-damskich.
- Jak chyba każdy z nas. To nie czyni mnie w żaden sposób wyjątkowym i gdybyśmy nie czerpali ze swoich doświadczeń, bylibyśmy głupi. Pewnie, że nawiązuję też do różnych swoich życiowych perypetii, bo wierzę, że zdarzyły się po to, żebym dziś był mądrzejszy i lepszy.
Wiele przeszedłeś, spoważniałeś...
- Ja?! Kto tak powiedział? W życiu nie powiedziałem, że jestem poważny. Włącz rano Antyradio, to się przekonasz!
Ale dojrzałeś. Gdybyś teraz spotkał tamtego siebie, sprzed choroby, co byś mu powiedział?
- Spojrzałbym mu prosto w oczy i powiedziałbym - stary, nawet nie wiesz, jak to się wszystko może skończyć. Kiedyś za wszystko, co robisz nie tak, przyjdzie ci zapłacić i zdaj sobie z tego sprawę. Nie nazywam udaru zapłatą za grzechy, bo to nie o to chodzi. Bardzo wierzę w karmę. Wszyscy doskonale wiemy, że jak przewrócisz jeden klocek domina, to polecą wszystkie. Ale wiesz co? Najważniejsza jest świadomość tego, że nie żyjesz tylko dla siebie, ale też dla swoich najbliższych, którzy razem z tobą cieszą się Twoimi sukcesami, ale też cierpią, kiedy tobie przyjdzie cierpieć. I o tym współdzieleniu emocji trzeba myśleć cały czas.
Wcześniej nie zdawałeś sobie z tego sprawy?
- Nie! Nie można powiedzieć, że kiedyś Michał był głupi, a teraz jest mądry. To są straszne uroszczenia. Nie byłem taki, jak mnie przedstawiano w mediach. To była pewna poza, rola, która idealnie współgrała z chuliganem, który w radiu codziennie razem z kolegą uprawiał różnego rodzaju żarciki i szalał przez parę godzin ku uciesze tłumu. Jeżeli komuś się wydaje, że ja naprawdę tak żyłem, to mu współczuję
Wróćmy do programu. Czego boisz się najbardziej przed wyjazdem na Kretę?
- Skalistej nawierzchni, bo jeszcze stąpam niepewnie. Dopiero co przestałem chodzić o lasce, a tam pewnie będę musiał do niej wrócić dla własnego bezpieczeństwa. Boję się piachu, bo też jest dla mnie niepewny jeżeli chodzi o chodzenie. Boję się rozłąki z moją rodziną.
Często mówisz o swojej żonie. Jak się poznaliście?
- W radiu, wpadłem do niej na wywiad. Przyjechałem na niebieskim wózku inwalidzkim, a wyszedłem bez wózka, ale z narzeczoną. Jest bardzo dojrzałą i bardzo inteligentną kobietą, chyba najinteligentniejszą jaką w życiu poznałem, poza tym niezwykle piękną i atrakcyjną. Trudno się było nie zakochać. A potem z biegiem czasu stawaliśmy na nogi. Mówię: "stawaliśmy", bo Magda stawiała mnie do pionu. Na pierwszą randkę poszliśmy do kina i okazało się, że seans jest na piętrze, gdzie wejście było niezłym wyzwaniem. To był jeden z moich pierwszych razów po schodach. Oczywiście wszedłem! Po pierwsze nie chciałem się skompromitować, po drugie musiałem przed nią pokazać, że jestem macho i dam radę. W ten sposób zaliczałem coraz więcej schodów. A dzisiaj mogę poprowadzić "Temptation Island Polska". Magda jest dokładnie połową mojego życia. Ale wcale o niej dużo nie opowiadam. Co było w Vegas, niech zostanie w Vegas i podobnie traktujmy to, co się dzieje w naszych czterech ścianach. Chronię prywatność moich dzieci i mojej żony.
Masz dwoje dzieci?
- Tak. Mamy Stasia i Sonię. Staś ma 10 lat i jest najfajniejszym mężczyzną świata. Moim najlepszym kumplem. Jesteśmy w domu, czwórką najlepszych przyjaciół. Myślę, że to jest bardzo fajny model.
"Temptation Island Polska" to twój wielki powrót. Co będzie dalej?
- Życie będzie dalej. Jak się skończy Kreta, wrócę do Polski, pojadę do rodziny na Hel. Spędzę sobie z nimi w klapeczkach resztę wakacji, wrócę do pracy do radia i będę się starał wykonywać jak najlepiej moje obowiązki zawodowe. W ogóle się nie zastanawiam nad tym, co będzie dalej. Życie jest zbyt piękne i krótkie by marnować je na "co by było gdyby". Żyjmy tu i teraz tym, co przynosi los.
Zobacz też:
Michał Figurski prowadzącym nowego randkowego show w Polsacie "Temptation Island Polska"
Figurski wyśmiewa medialny romans Cichopek i Kurzajewskiego. Nawiązał do "Tańca z gwiazdami"
Edward Miszczak zaimponował szczerością. Nie do wiary, co wyjawił w wywiadzie dla Interii!