Filip Chajzer ma wielkiego guza. Niewiarygodne, co wyznał dziennikarzowi
Filip Chajzer ma przerwę od pracy w "Dzień Dobry TVN". Zwolnienie chorobowe wykorzystuje jednak bardzo aktywnie. Niestety, podczas ćwiczeń trzeba być bardzo uważnym, inaczej łatwo o kontuzję. Prezenter doświadczył tego na własnej skórze. Zauważony w warszawskiej kawiarence, nie mógł dłużej ukrywać wielkiego guza na łydce. Dziennikarze zapytali, co się stało i otrzymali zaskakującą odpowiedź.
Filip Chajzer, który przebywa na zwolnieniu chorobowym i chwilowo nie cieszy widzów oraz współpracowników swoją obecnością w "Dzień Dobry TVN", nie rezygnuje z przyjemności - sport towarzyszy mu każdego dnia. Na świeżym powietrzu zbiera energię przed kolejnymi wyzwaniami.
Podczas jednego z takich wypadów dziennikarze "Faktu" zauważyli na jego łydce niepokojącego guza. Postanowili zapytać, co wydarzyło się w życiu znanego prezentera. Odpowiedź nie zaskoczyła wszystkich fanów - zaledwie tych, którzy nie są świadomi, jak bardzo aktywnym człowiekiem jest Filip!
Ostatnio o zdrowiu Filipa Chajzera jest znowu wyjątkowo głośno. Głos w sprawie postanowił nawet zabrać jego ojciec - Zygmunt Chajzer. Tym razem źródło kłopotów jest jednak dużo bardziej prozaiczne i mniej niebezpieczne:
"Codziennie jeżdżę na rolkach, robię to od 20 lat i czasami ułańska fantazja mnie ponosi. Tak było ostatnio i noga ucierpiała, guz jest ogromny. Codziennie nocą robię około 20. kilometrów na rolkach" - wyznał prezenter.
Dodał też, że rolki ma zawsze przy sobie. Widać, że to jego wielka pasja!
"Zawsze w samochodzie mam rolki, bo jak mam przerwę w spotkaniach zawodowych, zakładam je i sunę przez miasto. Rolki są super, bo nie obciążają stawów, a dotlenienie i kardio są potem rewelacyjne. Bieganie jednak obciąża stawy, kolana, więc ja stawiam na rolki" - zdradził, czemu ogranicza inne aktywności.
Filip chciał, by czytelnicy mogli wynieść z jego wypowiedzi wartość dodaną. Dlatego polecił dwie trasy w stolicy, którymi mógłby śmigać bez przerwy. Skusicie się na którąś z nich?
"Jedna zaczyna się przy pomniku Piłsudskiego, ulica Bagatela, skrzyżowanie z Alejami Ujazdowskimi. Potem jadę przez Pole Mokotowskie aż do Parku Szczęśliwickiego. A druga trasa, to po prostu nad Wisłą. Przez miasto jeżdżę nocą, gdy jest mniejszy ruch, wtedy jest bezpiecznie, dodatkowo jestem zawsze oświetlony, więc mnie widać. Ostatnio jednak zaszalałem i jest guz wielkości ziemniaka, ale i tak polecam rolki wszystkim" - przyznał się Filip.
Warto podkreślić, że nocne przejażdżki mogą służyć Filipowi w jeszcze jednym celu. Podobno najlepiej myśli się po zmroku, a mężczyzna planuje otworzyć własny biznes. Nowy sposób na zarabianie pieniędzy już dziś budzi wątpliwości wśród obserwatorów Chajzera, którzy obawiają się, że pójdzie w ślady Łukasza Nowickiego i zrezygnuje z prowadzenia programu śniadaniowego.
"Pracuję nad otworzeniem knajpy, śniadaniowni. Spełniam swoje romantyczne marzenie, nawet nie nastawiam się na jakiś wielki zysk, bo to wróżenie z fusów. Chciałbym mieć takie swoje miejsce, do którego mógłbym zaprosić ludzi. Mam po prostu taką potrzebę przytulenia kogoś i poczęstowania czymś dobrym" - wyjawił Chajzer w w rozmowie z "Faktem".
Też myślicie, że Filip postanowi prowadzić biznes na własną rękę i zrezygnuje z kariery telewizyjnej?
Czytaj też:
Zdumiewające wyznanie Chajzera na temat partnerki. Dłużej nie mógł tego ukrywać