Filip Chajzer nawiązał do rodzinnej tragedii. Miał ważny powód
Filip Chajzer (38 l.) po tragicznej stracie pierworodnego syna założył fundację, zbierającą pieniądze na ratowanie chorych dzieci. Z okazji Dnia Dziecka wpadł na pomysł, by zachęcić do wpłat na cel, który, jak tłumaczy, pomoże uratować nie jedno, lecz wiele żyć. Przywołał przy tym bolesne wspomnienia sprzed 8 lat.
Filip Chajzer od kilku lat prowadzi założoną przez siebie Fundację „Taka Akcja”. Wykorzystując potęgę mediów społecznościowych inicjuje zbiórki pieniędzy, używając przeważnie jednego źródła pozyskania dodacji.
2 lata temu fundacja zebrała pieniądze na leczenie 12-letniego chłopca w Stanach Zjednoczonych, wykorzystując zaangażowanie kawiarni rozrzuconych na terenie całej Polski, które zdecydowały się przekazać na ten cel część dochodów ze sprzedanej przez siebie kawy.
Z okazji Dnia Dziecka Chajzer wpadł na pomysł, jak za pomocą jednej inwestycji uratować więcej niż jedno życie. Zaproponował inernautom zbiórkę pieniędzy na zakup wozu strażackiego. Jak wyjaśnił na Instagramie:
"Długo zastanawiałem się jak dzień dziecka wykorzystać do zrobienia czegoś dobrego. Jak uratować nie jedno życie, a wiele żyć. Głównie uczestników wypadków drogowych. Kiedy zgłosili się do mnie strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Prusinowicach początkowo zignorowałem te wiadomość. Dostaje ich dziennie dziesiątki. Jednak właśnie naszła mnie refleksja. Moja osobista historia stanęła mi przed oczami, kiedy jeszcze raz przeczytałem wiadomość od prezesa OSP. Strażacy, którzy z narażeniem życia poświęcają swój czas i zdrowie (również to psychiczne) nie pobierają za to żadnego wynagrodzenia. Rolnicy, właściciele firm, pracownicy budowlani, czy ratownicy medyczni są zawsze gotowi, kiedy tylko zawyje syrena".
Z okazji Dnia Dziecka prezenter „Dzień Dobry TVN” postanowił zaapelować do tej cząstki osobowości ludzi, którą psychologowie nazywają „wewnętrznym dzieckiem”. Nawiązał do dziecięcych marzeń sprzed lat:
"Dziś jest dzień dziecka. Kiedyś w dzieciństwie większość z nas marzyła o tym, żeby zostać strażakiem. Wróćmy do tego marzenia. Właśnie dziś. Dla ludzi, którzy mają wielkie jaja, żeby walczyć o Was do samego końca, kiedy los okaże się chamem i prostakiem bez sumienia i ogłady. To co? Kupimy wóz strażacki na dzień dziecka?"
Osobista historia, o której wspomniał Chajzer wydarzyła się 8 lat temu. W lipcu 2015 roku w wypadku samochodowym zginał pierworodny syn prezentera, 9-letni Maksymilian.
Jak ustaliła policja, na drodze krajowej nr 7, na trasie Warszawa – Gdańsk, w rejonie Płońska, auto, którym podróżował chłopiec, zjechało ze swojego pasa i uderzyło w naczepę stojącego na poboczu tira. Maksymilian zginął na miejscu. Jak ujawnił dziennikarz w wywiadzie dla „Vivy” udzielonym w czerwcu 2021 roku, 6 lat po śmierci synka, to nigdy nie przestanie boleć:
"Może się wydawać, że traumatyczne przeżycie udało ci się przepracować, przerobić, dojść do siebie i wypłynąć na powierzchnię. A jednak masz to wszystko w tyle głowy. Zawsze! W każdej minucie życia, 24 godziny na dobę. Nie zapominasz ani na sekundę. Ja tak mam. A potem staje się coś takiego, przez co ta tragedia wraca do ciebie ze zdwojoną siłą. Dostajesz podwójny strzał".
Dziennikarz nie ukrywa, że z traumą radził sobie za pomocą silnych leków, pomocy specjalistów i długotrwałej terapii. Teraz, z pomocą swojej fundacji, walczy o życie innych.
Zobacz też:
Filip Chajzer wraca do "DDTVN". Poradził sobie z problemami zdrowotnymi?
Filip Chajzer zwrócił się do byłej ukochanej. Jego niespodziewany wpis wywołał wielkie poruszenie