Filip Lato ujawnił prawdę o opolskim festiwalu. Wszyscy się zastanawiali [POMPONIK EXCLUSIVE]
O zarobkach polskich artystów na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zawsze krążyły legendy. Ostatnio plotkowano, że artyści w ogóle nie otrzymują gaży za występ w opolskim amfiteatrze, bo liczy się prestiż. Filip Lato (33 l.) w rozmowie z Pomponikiem ujawnił, jak jest naprawdę.
Temat gaż, wpłacanych artystom za występ na Festiwalu w Opolu rozpala wyobraźnię Polaków od pierwszej edycji imprezy, która odbyła się w 1963 roku. Odpowiedź na to palące pytanie można znaleźć w Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu.
W zbiorach placówki znajdują się archiwalne, pisane jeszcze na starej maszynie, zaświadczenia o zarobkach, wystawione Maryli Rodowicz.
Jak się okazuje, były to pieniądze nie do pogardzenia. Jak wynika z zaświadczenia, znajdującego się w zbiorach opolskiego muzeum, w 1974 roku, kiedy Maryla Rodowicz zarobiła w Opolu 6,3 tys. zł, podczas gdy przeciętne wynagrodzenie w Polsce wynosiło wówczas 4,6 tys. zł miesięcznie.
Obłowiła się za to 2 lata później, gdy za wykonanie 8 piosenek, w tym takich hitów jak "Sing sing", "Małgośka" czy "Kolorowe jarmarki" otrzymała gażę w wysokości 13,2 tys. Przeciętny Polak musiałby na to pracować dwa i pół miesiąca.
Z czasem gaże uległy zmniejszeniu, aż w końcu samo zaproszenie do Opola zaczęło uchodzić za zaszczyt, którego lepiej nie rujnować przyziemnymi pytaniami o pieniądze.
Jak wyjawił Filip Lato, on osobiście woli się trzymać tej zasady, chociaż, wbrew podejrzeniom, na opolskim festiwalu nikt nie występuje za darmo. Jak wyznał, zapytany, ile wynosi jego wynagrodzenie za pracę sceniczną w Opolu, odpowiedział:
"Ale jaka przyjemna. Ja nawet nie wiem, musiałbyś z moją menedżerką pogadać. Musisz tu przyjechać, ponieść koszta przygotowania, więc tak, ale nie wiem, ile. Niesamowita energia, publiczność, orkiestra na żywo, tancerze, no czad. To jedne z moich ulubionych występów właśnie na opolskiej scenie".
Akurat Filip należy do celebrytów, którzy na tematy finansowe wypowiadają się w sposób szczery i otwarty, więc skoro mówi, że szczegóły zostawia menedżerce, to można mu wierzyć.
W tej samej rozmowie odpowiedział na pytanie, ile, jego zdaniem, wypada dać w prezencie ślubnym. Jak wyznał:
"5 tysięcy to musiałby być jakiś chrześniak, albo ktoś super bliski, jak brat czy siostra. Ja bym dał tak z tysiaka. Za parę".
Zobacz też:
Tajemnicze życie prywatne Filipa Lato. To dlatego nic o nim nie wiadomo
Fenomenalny Filip Lato zaskoczył wszystkich. Poruszenie na całą Polskę