Fitkau-Perepeczko wywleka stare brudy. Wyjawiła, co zrobił jej Witold Pyrkosz. W nocy z płaczem dzwoniła do męża!
Agnieszka Fitkau-Perepeczko nie pozwala o sobie zapomnieć. Wdowa po słynnym "Janosiku" postanowiła po latach ujawnić, jak potraktował ją Witold Pyrkosz. Aktorka zwróciła się do niego z wielką prośbą, ale ten szybko ją pogonił. "Tego wieczoru z płaczem zadzwoniłam do Marka" - wspomina.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko zyskała w Polsce wielką popularność dzięki roli Simony w "M jak miłość". Żona słynnego "Janosika" była uwielbiana przez widzów, ale w pewnym momencie jej postać zniknęła z serialu.
Potem żaliła się, że powodem jej nagłego zniknięcia był ostry konflikt z Iloną Łepkowską. Sama scenarzystka w rozmowie z "Faktem" twierdziła jednak, że chodziło o marne umiejętności aktorskie Agnieszki.
"Jej wątek był za bardzo rozbudowany. Okazało się, że ponad możliwości aktorskie pani Agnieszki" - wyznała Ilona, dodając że wdowa po "Janosiku" dawała się we znaki reszcie ekipy i nikt nie chciał już z nią dłużej pracować.
O tym, że Fitkau-Perepeczko to postać mocno osobliwa i kontrowersyjna, mogliśmy się przekonać już wielokrotnie. Ostatnio przypomniała o sobie, gdy zabrała głos w sprawie afery z Wendzikowską i TVN.
Dziennikarka żaliła się na mobbing i okropne warunki pracy, których miała już dość. Na to Agnieszka stwierdziła, że nie rozumie tego oburzenia, bo za jej czasów sypianie z reżyserami było na porządku dziennym.
"Ja tego nie rozumiem. Za moich czasów, jak się przyszło na rozmowę do teatru, to zdarzało się, że dyrektor tegoż mówił: "Będzie łóżeczko, będzie etacik". Rozśmieszał mnie bardzo taki mobbing czy molestowanie. Nie mogłam się doczekać, kiedy już dojdę do domu i opowiem przy kolacji" - mędrkowała na Facebooku.
Gdy zrobiła się afera, a jej słowa spotkały się z ostrą krytyką, wyjawiła że ona sama była molestowana przez znanego fotografa. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Teraz z kolei wdowa po "Janosiku" postanowiła powspominać czasy, gdy pracowała z Witoldem Pyrkoszem. Nie jest tajemnicą, że para nie darzyła się zbyt wielką sympatią.
Perepeczko chciała jednak załagodzić ich konflikt, składając mu ofertę współpracy. Ten jednak na to nie przystał i okrutnie ją potraktował...
"Któregoś dnia wspólnej pracy na planie poprosiłam Witolda Pyrkosza o maleńki wywiad na temat jego pracy, kariery tłumacząc mu, że piszę taką książkę i sama grając małą rólkę ośmielam się poprosić o te kilka chwil uwagi. Popatrzył na mnie jak bym była śliską jaszczurką obdartą ze skóry i rzekł: "Na mojej dupie nie będziesz zarabiać pieniędzy..." i dodał "Nigdy!" - wyjawiła Perepeczko na Facebooku.
Ponoć zachowanie Pyrkosza tak nią wstrząsnęło, że nie mogła z nerwów zasnąć. W nocy chwyciła za telefon i poskarżyła się mężowi.
"Tego wieczoru z płaczem zadzwoniłam do Marka do Częstochowy, gdzie był dyrektorem teatru. Przecież to był jego starszy kolega z "Janosika". Może coś zaradzi. "Kiciu nie przejmuj się!", wołał Marek do słuchawki. No i Kiciuś z miejsca przestał się przejmować...Ale nasza wzajemna niechęć przetrwała forever..." - podsumowała Agnieszka.
Niestety, Witold Pyrkosz nie może odnieść się do jej sensacyjnych wspomnień, bo nie żyje od 2017 roku.
Zobacz też:
Anna Wendzikowska znów uderza w TVN. Wraca do głośnej afery w "Ugotowanych"
Jeffrey Dahmer z serialu Netflixa istniał naprawdę. Zabijał i zjadał ofiary, bo czuł się samotny
"Wiadomości" miażdżą TVN za aferę z Wendzikowską