Frąckowiak ujawnia smutną prawdę. Tak wyglądały ostanie chwile życia Połomskiego
Jerzy Połomski, zmarły 14 listopada artysta obdarzony wyjątkowym głosem i idealną dykcją, ostatnie miesiące życia spędził w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie. Jak ujawnili inni pensjonariusze, unikał kontaktu z ludźmi. Halina Frąckowiak ujawnia, że odciął się także od przyjaciół.
Jerzy Połomski (posłuchaj!) jeszcze 4 lata temu zapewniał, że ani myśli o emeryturze. Spragniony kontaktu z publicznością, występował póki pozwalało mu na to zdrowie. Nawet pogarszający się słuch, zmuszający artystę do używania aparatu słuchowego, nie zniechęcił go do koncertowania.
Niestety, z czasem postępująca demencja uwięziła piosenkarza w domu. Zawarł wtedy umowę ze swoją menedżerką, ustanawiając ją opiekunką prawną. Półtora roku temu niebezpieczne sytuacje, wynikające z demencji, takie jak zalewanie sąsiadów czy gubienie kluczy, zmusiły opiekunkę artysty do zrealizowania planu, który sam Połomski zaakceptował, gdy był w lepszej kondycji psychicznej: przeprowadzki do Domu Artystów Weteranów w Skolimowie.
Artysta nigdy nie poczuł się tam, jak u siebie. Jak wiosną tego roku ujawnili pracownicy personelu w rozmowie z „Super Expressem”, separował się od wszystkich i odmawiał noszenia aparatu słuchowego, co niemal uniemożliwiało kontakt z nim.
Jak ujawnia Halina Frąckowiak (posłuchaj!), odciął się także od przyjaciół. W rozmowie z „Super Expressem” piosenkarka wspomina, że ostatnie lata życia Połomski spędził w dobrowolnej izolacji:
"Przez ostatnie dwa lata nie miałam z nim kontaktu. Unikał ludzi. Zastanawiałam się, co się z nim dzieje, dzwoniłam do niego, ale się nie dodzwaniałam. Nie odbierał. Był uroczy, pełen wdzięku i nie musiał się niczym krępować. Myślę, że to był czas, kiedy stronił od ludzi. Trochę wcześniej, zanim zamieszkał w Skolimowie, widziałam się z nim na koncercie".
W połowie października Jerzy Połomski ze złamaną nogą trafił do szpitala. Przeszedł skomplikowaną operację, która miała mu przywrócić sprawność, jednak kilka tygodni później został ponownie hospitalizowany z powodu infekcji. Odszedł 14 listopada po południu.
Branża muzyczna wspomina go jako niezwykle utalentowanego, a jednocześnie skromnego człowieka o wysokiej kulturze osobistej. Jak mówi Frąckowiak:
"Jerzy był cudownym człowiekiem. Trzeba mu składać hołdy za jego osobowość, kulturę, za to, jakim był człowiekiem. Na pewno przyjdę na mszę, a jeśli się uda, będę również na pogrzebie".
Pogrzeb Jerzego Połomskiego odbędzie się 23 listopada. Msza żałobna rozpocznie się o godz. 11.30 w kościele św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. O 13.30 nastąpi wyprowadzenie do grobu na Starych Powązkach. Artysta spocznie u boku swojej siostry w grobie, który kilka lat temu wykupił dla nich obojga w Alei Zasłużonych. Pogrzeb artysty będzie miał charakter państwowy.
Zobacz też:
Jerzy Połomski pochowany przy dźwiękach ukochanej piosenki. To będzie wyjątkowe pożegnanie
Sąsiedzi wspominają Jerzego Połomskiego. Poruszające słowa...
Gwiazdy żegnają Jerzego Połomskiego. "Uśmiech, skromność i życzliwość"