Fronczewski mógł zostać gwiazdą Hollywood. Przegrał z irlandzkim gwiazdorem
Niewiele osób wie, że gdy ponad 40 lat temu Steven Spielberg przymierzał się do nakręcenia „Listy Schindlera”, zamierzał obsadzić w głównej roli któregoś z polskich aktorów. Na szczycie „listy Spielberga” z nazwiskami kandydatów do wcielenia się w Oskara Schindlera był Piotr Fronczewski. Rolę życia, niestety, sprzątnął mu sprzed nosa hollywoodzki gwiazdor Liam Neeson. Fronczewskiemu na otarcie łez reżyser zaoferował epizod. „Odmówiłem” - wspomina aktor.
Piotr Fronczewski był już wielką gwiazdą polskiego kina, teatru i telewizji, gdy dowiedział się, że Steven Spielberg rozważa powierzenie mu głównej roli w filmie "Lista Schindlera", który zamierzał nakręcić w Polsce.
Udział w zdjęciach próbnych był dla Piotra Fronczewskiego całkowitą nowością. Nigdy wcześniej - a parał się aktorstwem od kilkunastu lat - nie uczestniczył w żadnym castingu.
"Instytucja zdjęć próbnych jest dla mnie niesłychanie wprost krępująca" - tłumaczył w rozmowie z Marcinem Mastalerzem.
Do tego, by nagrał taśmę z dość długim monologiem Schindlera i wysłał ją Spielbergowi, przekonał aktora jeden ze współpracowników Lwa Rywina, którego firma producencka miała współtworzyć obsypane później Oscarami dzieło.
"Nagrałem to, taśma poleciała do wytwórni w Hollywood, a potem jeszcze spotkałem się ze Spielbergiem, gdy przyjechał do Krakowa robić dokumentację do filmu. Pogadaliśmy sobie miło o wszystkim i o niczym, wziąłem od niego autograf dla córek i tyleśmy się widzieli" - zdradził Fronczewski w swej książce.
Aktor pogodził się z "porażką", bo - jak twierdzi - nigdy nie marzył o zrobieniu kariery w Ameryce.
"Mój zmysł samokrytyczny, mój psychologiczny mechanizm hamujący nie pozwalały mi aż tak popuszczać wodzy fantazji, żeby robić sobie nadzieje na zostanie gwiazdą Hollywood. Od początku do końca traktowałem rzecz całą jako miły epizodzik bez specjalnego znaczenia" - wyznał Marcinowi Mastalerzowi.
"Miałem do tej historii bardzo zrównoważony i wyważony stosunek. Wystarczyło mi samo spotkanie ze Spielbergiem i rozmowa z nim" - powiedział z kolei w wywiadzie dla "Plejady".
Kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć do "Listy Schindlera" współpracownicy Spielberga odezwali się do Piotra Fronczewskiego i - na otarcie łez - zaproponowali mu epizod.
"Nie jestem raczej chorobliwie ambitny, ale nie przepadam za nagrodami pocieszenia. Odmówiłem" - wspomina aktor.
Dopiero po latach Fronczewski doszedł do wniosku, że dobrze się stało, że przegrał z Neesonem.
"Załóżmy taki wariant, że Spielberg postawiłby na mnie. Zagrałbym tego Schindlera, obejrzałoby to parędziesiąt milionów ludzi na całym świecie i co niby dalej? Co ja miałbym do powiedzenia tym wszystkim Amerykanom, Anglikom, Włochom, Francuzom, Japończykom i całej reszcie świata? Nic" - stwierdził w wywiadzie-rzece, dodając, że granie "ruskich szpiegów" w hollywoodzkich filmach w ogóle go nie interesowało.
"Poza tym nie jestem podróżnikiem. Nie ma we mnie potrzeby odkrywania nowych lądów" - podsumował.
Zobacz też:
Piotr Fronczewski zaskoczył wyznaniem. Uparcie umniejsza swoje osiągnięcia
Piotr Fronczewski zaskoczy wszystkich w nadchodzącym roku. Oto co mu wywróżyła wróżka
Piotr Fronczewski: Co dzieje się z jego zdrowiem?
Źródła:
1. Książka "Ja, Fronczewski. Piotr Fronczewski w rozmowie z Marcinem Mastalerzem", wyd. 2015.
2. Wywiad z P. Fronczewskim, "Plejada", luty 2017 (plejada.pl/newsy/piotr-fronczewski-nie-przepadam-za-soba-wywiad/pfv4y99).