Frycz wychowuje córki z pomocą innej kobiety. Nie może się jej nachwalić
Olga Frycz (37 l.) jest mamą dwóch córek z różnych związków, z których żaden nie przetrwał. Obecnie aktorka buduje patchworkową rodzinę, jednak, jak ujawniła w internetowej rozmowie z fanami, w codziennych obowiązkach musi liczyć na pomoc drugiej kobiety.
Olga Frycz nigdy nie ukrywała, że macierzyństwo sprawia jej wiele radości. Aktorka jest mamą dwóch córek. Ojcem starszej jest trener tajskiego boksu i psychopedagog, Grzegorz Sobieszek. W sierpniu 2018 roku Frycz przyjęła jego oświadczyny, jednak plany ślubne rozeszły się po kościach. Zamiast tego na świecie pojawiła się córka pary, Helenka.
Związek Frycz z Sobieszkiem wprawdzie nie przetrwał, ale pozostali w przyjaźni. Do tego stopnia, że gdy Frycz poinformowała, że spodziewa się dziecka z mężczyzną, którego tożsamości nie chciała ujawnić, były partner zapowiedział, że chętnie będzie ją wspierał również w opiece nad dzieckiem, z którym nie łączy go genetyczne pokrewieństwo.
Z czasem Grzegorz Sobieszek zaczął układać sobie życie z nową partnerką, Kariną, jednak Frycz dokłada starań, by jego więź z córką pozostała silna.
Żeby ułatwić im kontakty, aktorka zdecydowała się nawet przeprowadzić do Rembertowa, gdzie mieszka Sobieszek. Wiosną zeszłego roku opuściła dotychczasowe mieszkanie w bloku na Ursynowie i zamieszkała z córkami w podwarszawskiej miejscowości, w sąsiedztwie byłego partnera.
W rozmowie z fanami podczas sesji Q&A na Instagramie, Frycz wyznała jednak prawdę o tym, kto wspiera ją w codziennych obowiązkach. Na pytanie, czy ma kogoś do pomocy w domu, odpowiedziała:
"Tak. Oczywiście, że mam. Mam cudowną Tatianę, która pomaga mi przy dzieciach i w domu generalnie. Przychodzi od poniedziałku do piątku, czasem w weekendy, jak jest taka potrzeba. Bardzo, bardzo mi pomaga. Często zresztą o niej wspominam tu na Instagramie, to nie jest jakaś tajemnica. Tatiana pomaga mi od kilku lat, ale jest tak na stałe z nami, od kiedy urodziła się Zosia. Aktualnie pojechała do Ukrainy na tydzień, no bo ja bez dzieci to sobie ogarnę".
Akurat tak się złożyło, że wyjazd pani Tatiany zbiegł się w czasie z tygodniem, który córki Frycz spędzają u swoich ojców.
Aktorka nie ukrywa, że jej celem jest stworzenie szczęśliwej patchworkowej rodziny. Jak wyznała w podcaście „Po macoszemu”, obecną partnerkę jej byłego narzeczonego, Karinę połączyła z jej córką magiczna więź:
„Ja daję jej absolutnie wolną rękę. Wiem, że mają jakieś swoje sprawy, "dziewczyńskie" wieczory, wyjazdy. One mają rewelacyjny kontakt i ja się z tego powodu bardzo cieszę, bo ja zawsze powtarzam, że im więcej osób kocha moje dziecko, tym lepiej po prostu”.
O tym, że Frycz zależy na takim rozwoju sytuacji, wiadomo było z jej Instagrama. Wielokrotnie zapowiadała, że dołoży starań, by jej rozstanie z Sobieszkiem nie wpłynęło negatywnie na jego kontakty z dzieckiem, zwłaszcza że przebiegło ono bez wzajemnych żalów i pretensji:
"Mamy najcudowniejszą córkę na świecie, obydwoje kochamy Helenę miłością nie do opisania i właśnie dlatego rozstajemy się w zrozumieniu i zgodzie. Plotkarzy pragnę uspokoić, że związek nasz nie rozpadł się z powodu osób trzecich. (...) Spędziliśmy wspólnie 3 i pół roku, mamy do siebie szacunek, a przede wszystkim jesteśmy rodzicami i dobro dziecka jest dla nas sprawą priorytetową".
Zobacz też:
Frycz rozbiła małżeństwo znanej aktorki. Los po latach się na niej zemścił