Frytka ma depresję?
Agnieszka Frykowska (29 l.) opowiada "Super Expressowi" o samotności i o tym, jak zrewolucjonizowała kraj. Gwiazda "Big Brothera" próbuje uwolnić się od kompromitującej przeszłości, ale nie wychodzi jej to zbyt dobrze.
Jeśli ktoś stał się sławny dzięki uprawianiu seksu przed kamerą, to ludziom trudno będzie o tym zapomnieć.
W wywiadzie dla "Super Expressu" Agnieszka chce wykreować się na wrażliwą, delikatną dziewczynę. Przyznaje, że po przeprowadzce do Warszawy czuje się bardzo samotna:
"Przytłacza mnie zawiść i zazdrość, jakiej doświadczam. Wracam do domu i jestem sama. Nie mam partnera. Może dlatego, że mężczyźni boją się kobiet niezależnych, konkretnych, wymagających (...)".
"Są chwile, kiedy się budzę i płaczę z bezsilności. Czuję odrazę do obłudy, jaką spotykam na każdym kroku. Ludzie są okrutni."
Próbuje zapomnieć o swoim występie w "Big Brotherze":
"Mam dość. To zamknięty etap. Dziś jestem inną kobietą. Nie jakąś fikcyjną Frytką z Big Brothera. (...) Nie chodziło o to, że byłam jakąś puszczalską. Chemia zadziałała i koniec."
Ma jednak świadomość, że to dzięki niemu trafiła do showbiznesu i uważa, że seks w jacuzzi z "Kenem"... zrewolucjonizował Polskę pod względem obyczajowości.
Współczujemy, Agnieszko, że wszyscy się z ciebie śmieją, ale musimy przyznać - mają powody.