Frytka na ołtarze?
Wiadomość o tym, że Maja Frykowska, zwana Frytką, "znalazła Jezusa Chrystusa", zelektryzowała Polaków!
We wtorek, 3 stycznia, na YouTubie furorę zrobił film z Frytką w roli głównej. Celebrytka wyznała w nim: "Do grzecznych dziewczynek nie należałam nigdy i do momentu, kiedy nie poznałam Jezusa Chrystusa, w moim życiu działy się różne rzeczy, niekoniecznie te dobre".
Cóż, trudno zaprzeczyć - wszyscy pamiętamy ekscesy Frykowskiej (wtedy jeszcze Agnieszki) z czasów "Big Brothera" i nie tylko. Czyżby teraz celebrytka zaczęła się wstydzić seksu uprawianego na oczach milionów widzów i innych wybryków? Ona sama mówi, że tak.
"Był taki moment, kiedy stwierdziłam, że mam dosyć" - przyznaje, dodając, że "zaczęła szukać samej siebie", a "znalazła Jezusa Chrystusa".
Mimo iż niektórym trudno jest uwierzyć w tę niespodziewaną przemianę, jak pisze "Super Express" znajomi gwiazdki potwierdzają, że od jakiegoś czasu próżno szukać Mai na suto zakrapianych imprezach.
Co ciekawe, po tym, jak wiadomość o filmie obiegła polskie media, nagranie nagle zniknęło z sieci. Kolejna prowokacja? Menedżer Frykowskiej w rozmowie z tabloidem twierdzi, że film nie miał na celu szokować, a w Internecie został zamieszczony bezprawnie, gdyż jest własnością Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego. Mówi też, że jego klientka chciała jedynie podzielić się swoimi religijnymi doświadczeniami.
W metamorfozę Frykowskiej nie wierzą jednak internauci, którzy na Facebooku bezlitośnie kpią z wyznań celebrytki. Na portalu założono nawet grupę "Frytka na ołtarze"... Fani strony domagają się natychmiastowej beatyfikacji Mai.