Gabi Drzewiecka dziękuje Agnieszce Woźniak-Starak! Ujawnia rozmowę z Miszczakiem!
Gabi Drzewiecka (33 l.) wciąż bardzo przeżywa tragedię, która wydarzyła się w rodzinie Staraków. Radiowa dziennikarka jest wdzięczna Agnieszce Woźniak-Starak, że ta wskazała ją jako swoją następczynię. Nowa gwiazda TVN nie ukrywa jednak, że bolesne okoliczności, w jakich dostała pracę, nie pozwalają jej się w pełni z tego cieszyć...
Ponad miesiąc temu wydarzyła się tragedia, która wstrząsnęła całą Polską.
Nawet nie sposób sobie wyobrazić, przez co przechodzą teraz bliscy Piotra Woźniaka-Staraka.
Kilka dni temu Agnieszka Woźniak-Starak pojawiła się pierwszy raz publicznie od czasu tej tragedii. Była to premiera filmu, który produkował jej mąż.
Na twarzy gwiazdy TVN widać było ogromny ból i cierpienie. Nic więc dziwnego, że w takim stanie Agnieszce niespieszno do powrotu do pracy.
Jej miejsce w "Big Brotherze" zajęła Gabi Drzewiecka, co jest dla niej ogromną szansą.
Dziennikarka radiowa już kolejny raz postanowiła podziękować Agnieszce, która ponoć sama zaproponowała szefostwu stacji, by to właśnie Drzewiecka ją zastąpiła.
W rozmowie z "Fleszem" Gabi wyraża się o wdowie w jak najlepszych słowach.
"Agnieszka jest jedną z najbardziej życzliwych osób w polskim show biznesie. Znamy się od co najmniej dziesięciu lat. Nie jesteśmy przyjaciółkami, które chodzą razem na kawę, po prostu czasem widywałyśmy się przy okazji różnych spotkań towarzyskich. Rok temu zaprosiłam ją do inicjatywy "Hau good'" - opowiada.
Była to akcja na rzecz bezdomnych zwierząt, w którą Agnieszka mocno się zaangażowała, przekazując na aukcję swój rower.
"Wiem, że był to dla niej wyjątkowy przedmiot. Niedawno przypomniałam sobie jeszcze jedną sprawę. Dwa lata temu w wywiadzie dla "Vivy" Aga powiedziała, że kibicuje mojej karierze. Zawsze czułam wsparcie z jej strony i to wsparcie bardzo dużo dla mnie znaczy" - zapewnia dozgonnie wdzięczna Gabi.
Na koniec wróciła do momentu, gdy dowiedziała się, że ma szansę zająć miejsce Woźniak-Starak. Ponoć nie cieszyła się z tego, bo dostała szansę w obliczu wielkiej tragedii.
"Kiedy usłyszałam tę propozycję, zaniemówiłam. Po chwili ciszy powiedziałam: 'Dyrektorze, przepraszam, że nie skaczę pod sufit ze szczęścia. To dla mnie bardzo trudna sytuacja. Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z tego, jak wielka jest to dla mnie szansa i normalnie bardzo bym się cieszyła, ale w takiej sytuacji trudno o okrzyki radości'" - wspomina.
***