Gabriel Seweryn o swoim zatrzymaniu przez policję: "Zaczaili się na mnie. Działali w wyniku donosu"
Gabriel Seweryn w rozmowie z Pomponik.pl potwierdza, że on i jego partner Kamil Biela zostali zatrzymani przez policję. "W tym miejscu chciałbym podkreślić, że poniosę konsekwencje prawne moich czynów. Uderzam się w pierś i przepraszam wszystkich, których zawiodłem" - mówi nam.
55-letni Gabriel Seweryn to uczestnik ośmiu edycji kontrowersyjnego programu "Królowe życia" w TTV. Na co dzień jest projektantem futer. Z jego usług korzystają m.in. Danuta i Zenek Martyniukowie, Monika Olejnik czy Czesław Mozil. W rozmowie z nami celebryta opowiada o zatrzymaniu, które miało miejsce kilka dni temu.
Seweryn miał prowadzić samochód bez uprawnień - prawo jazdy zostało mu odebrane na trzy lata w 2020 roku. Z kolei jego partner okazał się osobą poszukiwaną "na podstawie nakazu doprowadzenia".
Co tak naprawdę się stało, Gabryś?
- Coś, co nigdy nie powinno się wydarzyć! W piątek 1 kwietnia, niestety to nie żart na prima aprilis, wraz z moim ukochanym wyszliśmy z pracy, czyli z atelier na Starym Mieście w Głogowie. Na parkingu czekali już na nas zaczajeni policjanci. Ewidentnie działali w wyniku donosu na mnie. Potwierdzam, że zostaliśmy zatrzymani, a następnie przesłuchani. Po przeprowadzeniu wszystkich czynności - jak to się pięknie nazywa w policyjnym żargonie - zwolniono nas.
Czy to prawda, że prowadziłeś auto mimo zawieszonego prawa jazdy? Jak do tego doszło?
- To była prosta konsekwencja mojej toksycznej wieloletniej relacji z poprzednim partnerem. Za ten chory związek do dziś płacę bardzo wysoką cenę. Oczywiście w pełni zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma żadnego usprawiedliwienia na jazdę autem bez uprawnień, a tym bardziej pod wpływem alkoholu. Jednak człowiek w ekstremalnych emocjach jest słaby i popełnia głupie błędy.
Zobacz też: Gabriel Seweryn o toksycznym związku z Rafałem Grabiasem
Po jednej z wielu burzliwych awantur ze swoim eks wsiadłem w samochód po udziale w imprezie, w efekcie czego za karę zatrzymano mi prawo jazdy na trzy lata. Przyznaję, że zdarzało mi się prowadzić auto wbrew zakazowi. Dlaczego? Sam zadaję sobie to pytanie. Z braku innego wyjścia? Przez głupotę? Determinację? Kiepski stan psychiczny? Wszystkie te odpowiedzi są prawdziwe.
Jako ofiara przemocy psychicznej leczyłem się u psychiatry. Niewiele brakowało, a skończyłbym w psychiatryku. Wtedy miałem wrażenie, że życie wali mi się na głowę. Czułem się potwornie nieszczęśliwy i nie myślałem racjonalnie.
To było jeszcze w trakcie "Królowych życia"?
- Dokładnie! Z perspektywy czasu widzę, że ten program to jedna wielka manipulacja i ściema. Kazali mi udawać, że jestem w związku, który dawno się skończył. Nie umiałem wyzwolić się z tego układu. Byłem bliski szaleństwa. Gdy powiedziałem: "kończę z tą fikcją", w stacji pojawił się zapis na moją osobę. Wprawdzie proponowano mi udział w kolejnych projektach, ale ostatecznie żaden z nich nie doszedł do skutku.
Rok temu pojawiła się plotka, że wracasz do "Królowych...", ale z Kamilem...
- To nie była plotka, ale fakt. Mieliśmy już umowę, a nawet nagrany jeden dzień zdjęciowy, po którym dowiedziałem się, że szefowa stacji powiedziała, że wrócę do TTV dopiero po jej trupie. Te wydarzenia siłą rzeczy wpłynęły na moje zachowanie. Dziś uważam, że wszystko jest po coś. Wyciągnę z tego lekcję życia.
Po co zatem zatrzymała cię policja?
- Szczerze? Może potrzebny był mi kubeł zimnej wody? Może to znak, że nadeszła pora na generalne porządki w moim życiu? W tym miejscu chciałbym podkreślić, że poniosę konsekwencje prawne moich czynów. Uderzam się w pierś i przepraszam wszystkich, których zawiodłem.
Jaką jeszcze lekcję wyciągniesz z tej afery?
- Pod wpływem tego zdarzenia podjąłem decyzję o zakończeniu działalności w Warszawie. Zamykam atelier przy Wilczej. Jak ktoś będzie chciał do mnie trafić, zawsze mnie znajdzie. To taka kropka nad "i", symboliczne i zarazem ostateczne zakończenie moich spraw z panem G. Wkrótce oficjalnie poinformuję o tym, co dalej.
A co z Kamilem?
- Wszystko w jak najlepszym porządku. Dobrze mi z nim, wspiera mnie w każdej sytuacji, praktycznie w ogóle się nie kłócimy...
Według policji był poszukiwany jako osoba do odbycia kary pozbawienia wolności?
- Owszem, ale nie był tego świadomy. Nie został poinformowany, że w sądzie toczy się proces w jego sprawie, po prostu nie dostał żadnego zawiadomienia. Zapłacił grzywnę i temat jest już zamknięty.
Jak twoi fani komentują tę feralną historię?
- Moi prawdziwi fani są kochani. Bardzo mnie pocieszają. Piszą mi w wiadomościach prywatnych na Instagramie, że nie ja pierwszy prowadziłem auto bez uprawnień, że przede mną byli choćby Piotr Najsztub i Piotrek Kraśko. Oni umieli wyciągnąć wnioski ze swoich błędów, więc ja też na pewno będę to potrafił. Pięknie dziękuję wszystkim za słowa otuchy i jeszcze raz przepraszam!
Zobacz też:
To on zajął miejsce milionera Staraka. Wdowa przyłapana
Liroy rozstał się z partnerką. Są znane kulisy
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!