Gabriela Kownacka: Smutny los aktorki
Gabriela Kownacka (†58 l.) miała wspaniałego mężczyznę u boku, a owocem ich miłości był syn Franciszek. Szczęście jednak nie trwało długo. Niespodziewane gruchnęła bowiem wieść, że wzięli rozwód. Po kilkunastu latach aktorka musiała zmierzyć się jednak z dużo boleśniejszym ciosem. W wieku pięćdziesięciu dwóch lat dowiedziała się, że ma nowotwór. Sześć lat później przegrała walkę o życie.
Warszawa lat 30. XX wieku. Podupadający teatr rewiowy Czerwony Młyn. Groteskowy dyrektor Kulka-Lalewicz (Wiesław Michnikowski), zmanierowana diwa Vera Patroni (Ewa Wiśniewska), głośne, siejące chaos tancerki, życie garderobiano-kawiarniane, klakierzy, krawcy, roztańczona bufetowa (Irena Kwiatkowska) to barwne tło dla głównych bohaterów: Piotra Fronczewskiego i Gabrieli Kownackiej.
"Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy" z 1978 roku, to doskonała komedia muzyczna oparta na historii autentycznego włamywacza działającego w przedwojennej Polsce. Charyzmatyczny Fred Kampinos, pozornie ratujący teatr przed bankructwem, w rzeczywistości planuje skok na sąsiedni bank. Nieoczekiwanie dla samego siebie zakochuje się w pięknej i delikatnej tancerce Anicie.
Gabriela Kownacka prywatnie złościła się, że od czasu "Szpicbródki" widzowie i reżyserzy widzieli w niej tylko nostalgiczną Anitę. - Wydawało mi się, że drzemią we mnie tak niesłychane tajemnice, że granie takich ról straszliwie mnie ogranicza - mówiła.
I choć zawsze wyglądała eterycznie, już jako młoda kobieta miała zdecydowane poglądy na życie. Powściągliwa, poukładana i obowiązkowa. Pociągali ją trudni mężczyźni, o silnym charakterze i wymagających pasjach. Ona była niezależna i ceniła niezależność w innych.
Na studiach urzekł ją starszy o dwa lata Waldemar Kownacki. Tworzyli zjawiskową parę. - Całą naszą szkołę przesłaniała miłość Waldka i Gabrysi. Wszystkie dziewczynki patrzyły z zachwytem - opowiadała aktorka Ewa Ziętek, która z Gabrielą mieszkała w jednym pokoju w akademiku.
Waldemar szył dla niej sukienki oraz znany był z wręczania swojej ukochanej nietuzinkowych prezentów: kawałek dachówki, rynny, łańcuch od krowy. Każdy normalny przedmiot uważał za zbyt banalny.
Pobrali się pod koniec studiów, w 1975 roku. Wspólne życie zaczynali w wynajętych mieszkaniach, a ponieważ mieli niewiele rzeczy, w trakcie przeprowadzek wystarczał im jedynie rower. Cieszyli się życiem, byli zgodnym małżeństwem, a owocem ich miłości był Franek, który urodził się w 1983 roku.
Niedługo potem gruchnęła wieść, że Kownaccy się rozwiedli. On ożenił się ponownie, z drugiego związku ma dwie córki. Ona nigdy nie dała po sobie poznać, jak trudne było dla niej to rozstanie.
- Miała wspaniały związek z Waldemarem Kownackim, bo dobrali się fantastycznie. To była wyjątkowo piękna para i wspaniali ludzie. Ich związek nie przetrwał próby czasu, ale pozostała piękna przyjaźń. Taka miłość zdarza się raz na milion. Po rozwodzie nie znalazła godnego następcy Waldemara - mówiła Laura Łącz, przyjaciółka aktorki.
Samotnie wychowywała syna i nie bała się robić tego po swojemu: nie nagradzała za szóstki, nie karała za przewinienia, wbrew licznym radom znajomych, słuchała swojej intuicji. Była wierna podstawowej zasadzie: choćby nie wiem co się działo, nie nagnę się do cudzych przekonań. Kiedy nie miała pieniędzy, mówiła o tym otwarcie synowi. Gdy fortuna się odwracała, brała go do sklepu i mówiła: bierz co chcesz!
Nie miała złudzeń na temat aktorstwa. Wiedziała, że to kapryśny zawód i że nie wybrałaby go po raz drugi. W wieku 52 lat usłyszała diagnozę: nowotwór piersi. Walczyła o zdrowie po cichu, bez rozgłosu, o chorobie mówiła mało. Wtedy, po wielu miesiącach, sukcesem zakończyła chemio- i radioterapię.
- Teraz jestem na takim etapie, który uważam za najciekawszy - mówiła w 2006 roku. - Właśnie wychowałam syna, jestem świadoma własnych możliwości. Jako człowiek, kobieta i aktorka.
- Jak teraz próbuję sobie przypomnieć ten czas po jej powrocie na plan "Rodziny zastępczej" po pierwszym ataku choroby, to widzę, że Gapa stała się trochę inna - mówił o swojej serialowej żonie, którą żartobliwie nazywał Gapą, Piotr Fronczewski.
Los jednak bywa przewrotny i nie lubi oglądać się na czyjeś plany. Choroba zaatakowała ponownie, dużo agresywniej niż za pierwszym razem. W 2008 roku Gabriela Kownacka usłyszała od lekarzy, że ma nowotwór mózgu. W niemieckiej klinice przeszła operację. I chociaż w jej głosie brzmiała nuta goryczy, gdy mówiła, że z prawdziwymi problemami borykamy się zawsze samotnie - to ona nigdy w chorobie nie była sama.
Miała przy sobie syna, byłego męża, matkę i przyjaciół. I tylko gdzieś wciąż kołacze we wspomnieniach ta liryczna piosenka, śpiewana przez młodziutką, stojącą na szczycie schodów i otuloną puszystym kołnierzem Anitę: - Ja nie chcę już za dużo mieć, za mało też. I żeby jeszcze stał się cud.
Patrząc na jej fotografie, nie sposób nie zadać sobie pytania: dlaczego czasu dostała tak mało. I dlaczego nie stał się cud...
Zmarła 30 listopada 2010 roku, po sześciu latach walki z rakiem, w wieku zaledwie 58 lat.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: