Reklama
Reklama

Galiński: Zazdrościli mi

Tylko nam juror „Tańca z gwiazdami” zdradza kulisy programu oraz prawdę o współpracy z członkami jury. I opowiada, dlaczego kiedyś ludzie nie umieli tańczyć.

Za nami kolejna edycja „Tańca z gwiazdami”. Choć trzynasta, nie była chyba pechowa?

A kto powiedział, że miała być? Trzynastka to dla mnie szczęśliwa liczba, więc ani trochę się jej nie obawiałem!

A jednak przyniosła sporo zmian, choćby w składzie jury. Nie wszystkim się to podobało...

Jak to mówią – wszystkim nie dogodzisz. Najpierw narzekali, że Tyszkiewicz z Wodeckim się na tańcu nie znają, a potem był płacz, że już ich nie ma. Para Fraszyńska – Józefowicz też od początku budziła kontrowersje.

A Panu przypadła do gustu?

Reklama

Tu nie o mój gust chodzi. Show must go on (show musi trwać). Do tego potrzebne są ruch, dynamika i element zaskoczenia. Najważniejsze, by coś się działo.

No i działo się! Plotkarskie portale donosiły, że lożę jurorów wezwano na dywanik z powodu ciągłych waśni i sporów.

Głupoty piszą, no ale przecież też muszą z czegoś żyć! Nikt tu się z nikim nie wadził. A rozbieżności w ocenie wynikały z indywidualnych różnic w odbiorze prezentowanych pokazów. „Taniec z gwiazdami” to nie jest turniej taneczny, tylko zabawa. Nie musimy się trzymać rygorów obowiązujących w tańcu towarzyskim. Można dać się uwieść, zaczarować, ponieść emocjom!

Jak w Waszym środowisku zapatrują się na udział sędziów zawodowych w takim widowisku?

Różnie bywało. Na początku dominowała zazdrość, bo z wielu sędziów tylko Iwona Pavlović i ja przeszliśmy castingi do programu. Gdy szkoły tańca wypełniły się po brzegi, zaczęło się to zmieniać. Dziś koledzy są dumni, że popularyzujemy tę dyscyplinę i przypominamy ludzi w niej zasłużonych. Np. Mariana Wieczystego, dzięki któremu w ogóle zaistniała ona w naszym kraju. W latach 50. ustrój nie tolerował przecież tańca towarzyskiego.

Dlaczego?

Bo był zbyt „burżuazyjny”! Teraz, gdy doganiamy Europę, umiejętność tańca należy do kanonu wychowania. Cieszę się, że mam w tym również swój udział.

Rozm. J. Majewska-Machaj

nr 48/2011

Imperium TV
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy