Gerard Makosz z "Sanatorium miłości" w fatalnym stanie. Walczy o życie
Iwona Mazurkiewicz (61 l.) i Gerard Makosz (80 l.) są jedyną parą z "Sanatorium Miłości 2". Jeszcze kilka dni temu wrzucali do sieci propozycje ćwiczeń dla seniorów, dziś Gerard walczy o życie. Tylko u nas wywiad z Iwoną Mazurkiewicz.
Iwona, co się dzieje?
- Gerard zachorował. Pojawiła się wysoka gorączka 39,8, 40 stopni i trudności z oddychaniem, pot lejący się strumieniami tak, że trzeba było co pół godziny zmieniać koszulkę. Ja też miałam w tym czasie gorączkę, ale mniejszą i chorowałam tylko dwa dni, a on zupełnie opadł z sił. Pierwsza myśl - koronawirus, ale nawet nie mieliśmy czasu na testy, trzeba było działać.
Co zrobiłaś w pierwszej kolejności?
- Zadzwoniłam do lekarza pierwszego kontaktu w Zabrzu, bo teraz jesteśmy w domu Gerarda. To była teleporada i lekarz wystawił nam e-receptę. Potem, na moją prośbę, lekarz rodzinny przyjechał do Gerarda w ubraniu zabezpieczającym i zbadał go. Stwierdził poważne zmiany w płucach i przepisał antybiotyk.
Zadzwoniliście do Tani, córki Gerarda, która jest chirurgiem w Szwajcarii?
- Wszystko z nią konsultujemy, ona jest przekonana, że koronawirus powoduje stany zapalne w żyłach i utrudnia transport tlenu do płuc. Doradziła tacie heparynę w zastrzykach, która rozrzedza krew i antybiotyk, kiedy zorientowaliśmy się, że temperatura nie spada. Kupiłam też pulsoksymetr - małe urządzenie na palec, które bada nasycenie krwi tlenem i dzięki temu mam pewność, czy leki działają.
Czytaj dalej na następnej stronie...
W domu macie też dwie inne maszyny, do których podłączony jest Gerard. Do czego służą?
- To dwa koncentratory tlenu, które pracują na zmianę. Pobierają tlen z otoczenia, zasysają go przez wodę destylowaną, filtrują i transportują specjalną rurką do nosa. Jeden wypożyczyliśmy, drugi kupiliśmy w internecie. Gerard jest podłączony do koncentratora całą dobę. Bez tego byłoby mu bardzo ciężko. Staram się, by w dzień był w pozycji siedzącej, bo tak lepiej pracują płuca. Oklepuję go też i nacieram amolem. Cieszę się, że zaczął jeść i robi to sam.
Czy Gerard stracił węch i smak?
- Tylko smak, na jeden dzień, na samym początku.
Jaka jest dieta dla tak chorego człowieka?
- Jajka na miękko, warzywa, owoce, woda, zioła, gęste zupy. Podaję mu też napój z imbiru, cytryny i miodu, syrop sosnowy, miód spadziowy i sok malinowy.
Kąpiel?
- Niestety. Gerard jest na to za słaby, ale radzimy sobie.
Bałaś się, że go stracisz?
- Ja się po prostu trzęsłam ze strachu, miałam ból w piersi i sama byłam chora, ale na szczęście krótko. Najgorszy moment to ten, w którym sama musiałam zrobić mu podskórny zastrzyk z heparyny. Pomógł mi film instruktażowy w internecie i poradziłam sobie.
Jesteście odcięci od świata?
- Musimy być w izolacji. Uważam, że jest to lepsze niż szpital i leżenie z innymi chorymi. Sąsiadka przywozi nam leki z apteki i zakupy. Wszystko stawia pod drzwiami.
Widać poprawę stanu zdrowia Gerarda?
- Tak. On ma silny organizm, wysportowane ciało, już ćwiczy głębszy oddech nosem. Wierzę, że będzie dobrze i czuwam przy nim.
Powiedz Gerardowi, że ma w domu prawdziwy skarb.
Rozmawiała: Sylwia Gołecka