Gessler jest wściekła
Magda Gessler jest bliska złożenia do sądu sprawy o naruszenie dóbr osobistych przeciwko właścicielowi jednej z restauracji, w której gościła ze swoim programem...
Zajazd w Przybędzy koło Żywca zgłosił się do "Kuchennych rewolucji" w październiku. Restauratorka zastała tam brud, trudny do wytrzymania zaduch oraz właściciela Zbyszka, mającego problem z alkoholem.
Swoją wizytę rozpoczęła od wybicia szyb w oknach (nie dały się otworzyć, gdyż były zabite gwoździami). Potem zajęła się zwierzętami, psami i kotami, które opanowały restaurację i rozpanoszyły się nawet w kuchni.
Na koniec poprosiła, by posprzątać bałagan wewnątrz i zewnątrz lokalu - usunąć zwierzęce odchody, a także zlikwidować skład śmieci za budynkiem. Głównym punktem przemian było nowe menu. Gessler zaproponowała w nim góralskie potrawy, a specjalnością zakładu miały zostać ogromne szaszłyki pieczone na ruszcie.
Na pierwszy rzut oka rewolucja się udała. Wzruszony właściciel obiecał, że przestanie pić, a do restauracji, w której teraz zagościł ład, porządek oraz pyszne jedzenie, zaczęli zaglądać goście. Jednak niespodziewany zgrzyt nastąpił, gdy w TVN wyemitowano odcinek. Widać tam wyraźnie, że Zbyszek - gdy Magda wydawała polecenia - odwracał się na pięcie i ją obrażał.
Gessler nie słyszała tych wypowiedzi. Dowiedziała się o nich dopiero z wyemitowanego programu. Wcześniej była zadowolona ze zmian. Po programie na Facebooku zamieściła oświadczenie:
"Wybaczcie, ale zdjęłam banner z restauracji Horolna. Mam straszny niesmak. Jestem w szoku. Dopiero dziś usłyszałam wypowiedzi Zbyszka, właściciela restauracji Horolna, i sama siebie podziwiam. To naprawdę było poniżej moich wyobrażeń o ludzkiej marności. Myślałam, że jest do uratowania".
Z tygodnikiem "Takie jest życie" skontaktowała się dobra znajoma Magdy Gessler, która twierdzi, że restauratorka jest bliska wstąpienia na drogę sądową.
- Chodzi o restaurację Horolna koło Żywca. Magda jest naprawdę wściekła. Dostała informację, że zostały tam przekroczone wszelkie granice dobrego smaku. Właściciel komputerowo przerobił zdjęcie Magdy, tak że z jej głowy wystają dwa ogromne szaszłyki, a po jej twarzy cieknie krew. Tę fotografię umieścił w menu na każdym stole! - opowiada rozmówczyni pisma.
- Jakby tego było mało, głowa Magdy, tym razem z płomieniami zamiast twarzy i znowu z wbitymi w nią szaszłykami, znalazła się na billboardach promujących restaurację nad hasłem: "Zobacz naszą rewolucję".
Podobny fotomontaż znajduje się także na bannerach zachęcających do odwiedzenia lokalu.
Więcej czytaj w tygodniku "Takie jest życie"!
(nr 13)