Gienek Loska: Skrywana tragedia wychodzi na jaw po śmierci
Gienek Loska (†45 l.) zmarł kilka miesięcy temu. Jego śmierć była ogromnym szokiem i zaskoczeniem. Teraz przyjaciele gwiazdora ujawnia jego tajemnicę sprzed lat. Czy to mogło mieć wpływ na jego przedwczesne odejście?
Gienek Loska (sprawdź!) zdobył popularność dzięki udziałowi w show TVN "X Factor".
Muzyk zyskał sporą rzeszę fanów i stał się muzyczną sensację.
Widać było, że świat show-biznesu nie do końca mu odpowiada. Jego światem była muzyka i granie na ulicy.
Na pieniądzach też specjalnie mu nie zależało, ale może właśnie dlatego fani tak go kochali.
Niestety, Gienek doznał wylewu krwi do mózgu, gdy był na Białorusi z odwiedzinami u swojej mamy. Jego stan był bardzo poważny, że nie dało się go przetransportować do Polski.
Lekarze robili wszystko, co w ich mocy. Niestety, stało się najgorsze.
Jakiś czas po jego śmierci milczenie postanowił przerwać jego przyjaciel
Tomasz Dzień przyjaźnił się z Loską od 25 lat. Poznali się na ulicy, gdzie Gienek grywał i zarabiał na życie.
"Grywał na Floriańskiej, na Rynku Głównym, ale też w lokalnych klubach. Potem zaprosiłem go do siebie, do Mielca. Razem koncertowaliśmy. Łączyła nas muzyka. Tak rozpoczęła się nasza przyjaźń" - wyznaje w "Fakcie" mężczyzna.
Potem doszło jednak do tragedii, o której mało kto wiedział. Loska poślizgnął się i spadł ze schodów.
Przeszedł skomplikowaną operację.
"W 1999 roku miał wypadek. Gienek poślizgnął się i spadł ze schodów. Rozbił głowę na tyle poważnie, że musiał przejść skomplikowaną operację neurochirurgiczną. Część czaszki miał usuniętą. Miał wstawioną specjalną płytkę. Przez trzy dni nie wiedzieliśmy, czy przeżyje" - wyjawił przyjaciel.
"Fakt" donosi, że tamten wypadek mógł mieć wpływ na jego przedwczesną śmierć.
***