Gigantyczna sprzeczka w "Kuchennych rewolucjach". Magda Gessler nie mogła uwierzyć! Dawno nikt jej tak nie obraził
Magda Gessler (69 l.) jako kreatorka smaku pomaga restauracjom w tarapatach odbić się od dna. Jej program "Kuchenne rewolucje" doczekał się już 26. sezonów i wciąż wzbudza ogromne emocje. Nic dziwnego, ponieważ właściciele mają sporo za uszami. Tym razem Andrzej z Wrocławia doprowadził Magdę Gessler do szewskiej pasji!
"Nie będzie miło, będzie trudno, ponieważ właściciel lokalu Andrzej myśli, że wie wszystko i nikt mu tak naprawdę nie jest potrzebny" - tak zapowiedziała odcinek Magda Gessler na swoich social mediach. Jak mówiła, tak było!
Znana restauratorka przybyła do Wrocławia, by zrobić "Kuchenną rewolucję" w "Centrum Gastronomicznym Margaret", który należał do 54-letniego Andrzeja.
Magda Gessler zjawiła się, aby skosztować oferowanych dań. Niestety ani staropolski żurek, ani placek ziemniaczany z gulaszem z jelenia nie przypadł restauratorce do gustu. Według niej w żurku było "Za dużo tego wszystkiego. I jajka, i kiełbasa, i ziemniaki". Z kolei stek smażony przez kucharza... upadł na podłogę. Po chwili zawahania się Maciej wziął nowy kawałek mięsa i podał go Magdzie Gessler. Niestety mięso nie przeszło przez gardło ekspertki, ponieważ było gumowe.
Pod względem higieny lokal pozostawiał wiele do życzenia: spalone patelnie, niedoczyszczony piekarnik, pleśń w ekspresie do kawy. Po wejściu Magdy do kuchni lokalu nie było lepiej: "Pachnie szambem i to mocno. Co to za odór. Pachnie starymi rurami. Smród jest okropny" - mówiła Gessler. Właściciel lokalu obruszył się na te oskarżenia i zaczął ostrą wymianę słów z Magdą Gessler.
A wszystko przez znikające mięso, które było przygotowane na kolację dla gości. Okazuje się, że Andrzej-łakomczuszek zaopiekował się sporym kawałkiem schabu, bo... był głodny.
Mowa tutaj o półkilogramowym kawałku: "Wszyscy ludzie widzą, ile zabrakło schabu. To już jest po prostu żart. Niech pan przestanie się tłumaczyć, bo wszyscy się śmiali z pana!" - zaczęła Magda Gessler.
Nie pozostając dłużnym, Andrzej dopiekł Magdzie: "Szkoda, że pani nie wie, jak się z pani śmieją, jak pani nie ma (...) No ja jestem szczery. A pani chyba nie do końca. (...) Niech pani się jeszcze liczy z tym, że większość będzie po mojej stronie.".
Wkurzona do żywego Gessler aż podniosła i wylała na siebie kawę i syknęła przez zęby: "Bo to się źle skończy! (...) To się nazywa szantaż. A szantaż jest karalny! Jest pleśń w ekspresie do kawy. Teraz pan się weźmie za kelnerkę? Też ją pan zaszantażuje? Że widział ją z innym facetem w innym miejscu jej mężowi? To są pana metody. Jak za komuny!"- zaczęła krzyczeć Magda.
"Proszę się nie popisywać! W 1980 r. to ja miałem 12 lat, pani miała więcej. Może się zamienimy rolami?" - dorzucił Andrzej.
Magda Gessler się rozwścieczyła na dobre: "To jest coś nieprawdopodobnego. Jeszcze żaden mężczyzna nigdy nie obraził mnie, mówiąc, ile mam lat. Czy jestem starsza, czy młodsza. Że wszyscy będą zeznawać przeciwko mnie. Jak ja mam tu zostać i wam pomóc?! Ten człowiek sam się załatwił. Wychodzę!".
Na szczęście rewolucja przebiegła pomyślnie - Magda Gessler po 11 tygodniach od wprowadzonych zmian stwierdziła, że nadal można tutaj dobrze zjeść!
Zobacz też:
Magda Gessler: tajemnica jej włosów wyjaśniona? Przemówił uczestnik "MasterChef Junior"
72 zł za cztery pączki od Magdy Gessler. Zrobiliśmy test i wiemy, czy warto!
Magda Gessler ujawniła niezwykły fakt! Nikt nie wiedział, że chce zrzucić wagę
Sałatka jarzynowa u Magdy Gessler kosztuje krocie! Ale to cena żuru zwala z nóg