Górniak chciała unieważnić ślub kościelny, a tu takie wieści. Nie tego się spodziewała
Edyta Górniak i Dariusz Krupa rozwiedli się w 2010 roku. Dla Kościoła jednak cały czas są małżeństwem. Artystka chciała unieważnić ślub kościelny, jednak okazało się to znacznie trudniejsze, niż przypuszczała.
Edyta Górniak poznała Dariusz Krupę, kiedy ten grał w jej zespole jako gitarzysta. Mężczyzna po jakimś czasie został menedżerem artystki. W 2004 roku na świat przyszedł syn Edyty, a para zdecydowała się pobrać rok później. Wokalistka już przed samą uroczystością biła się z myślami czy dobrze postępuje.
"Dzień przed ślubem wiedziałam, że to małżeństwo to nie to. Nawet wtedy poszłam do wróżki. Poprosiłam ją, by zobaczyła, czy jest może jakaś podpowiedź od mojej praprababci, może skontaktuje się ze mną przez karty. Ale wróżka mi powiedziała, żebym nie brała ślubu" - mówiła Edyta w programie "My Way".
Zobacz też: Edyta Górniak nigdy nie była tak szczera. Co stało się z jej majątkiem i dlaczego nie doszło do adopcji?
Edyta w wielu wywiadach wspomniała również, że Krupa odizolował ją od wszystkiego, co mogło mieć na nią jakiś wpływ. Z domu miała wychodzić tylko do pracy. Jeśli artystka już gdzieś się pojawiała to tylko i wyłącznie w towarzystwie męża.
"Żyłam tylko w domu i wychodziłam wyłącznie do pracy. Jeśli gdzieś pojawiałam się, to tylko w jego towarzystwie. Nie chodziłam do kina, do restauracji, na siłę jeździliśmy na wakacje. Siedzieliśmy w domu. Ja bawiłam się z dzieckiem. On - nie wiem. Zamykał się w swoim świecie, w studiu. Może trzeba to zwalić na to, że Darek jest domatorem. Ja gasłam" - przyznała kiedyś Górniak w rozmowie z "Vivą!".
W 2014 roku Dariusz Krupa potrącił śmiertelnie kobietę na drodze. Do więzienia trafił na 4,5 roku. Jego kontakt z synem znacznie się pogorszył. Allan nie chce mieć teraz z ojcem nic wspólnego.
Edyta Górniak jeszcze niedawno nie wspominała o rozwodzie kościelnym. W ostatnim czasie jednak zmieniła zdanie. Wokalistka konsultowała się nawet z zaprzyjaźnionymi księżmi w tej sprawie. Gwiazda wiedziała już, jakie kroki ma poczynić, by przejść biurokratyczną procedurę.
Niestety coś poszło nie tak. Górniak w rozmowie z dziennikarzami "Rewii" wyjawiła, iż nie dała rady. Według niej proces był bardzo nieprzyjemny, a ona nie ma do tego typu rzeczy cierpliwości.
"Bardzo chciałam, ale poddałam się, bo to jest strasznie nieprzyjemne. Odkopywanie przeszłości, wyjaśnienie i tłumaczenie to traumatyczne przeżycie. Ponadto to szalenie trudna procedura, a ja nie mam cierpliwości. I przyznam szczerze, że nie jestem zwolenniczką, by opowiadać księdzu o tym, co robiłam, czy też czego nie robiłam z moim byłym mężem. Jeśli kiedykolwiek zmienią się zasady, pomyślę o tym raz jeszcze. Na razie poddaję się" - powiedziała Edyta Górniak.
Zobacz też:
Górniak ostentacyjnie pominęła Dodę na konferencji Polsatu. Mina Rabczewskiej mówi wszystko
Edyta Górniak nie kryje rozżalenia wyrokiem sądu. Tylko nam wyjaśnia, jak to naprawdę było
Edyta Górniak nieźle zaszalała. Taki prezent sprawiła sobie z okazji 50. urodzin