Gortat wybrał się z żoną na urlop. Ostrzega przed jednym
Marcin Gortat stwierdził jakiś czas temu, że na sportowej emeryturze jest bardziej zapracowany niż był wówczas, gdy grał w NBA. W końcu jednak udało mu się znaleźć trochę czasu, by zabrać żonę na romantyczny wyjazd. Para wybrała się tym razem do malowniczych Włoch. Ale nie każdy zakątek im się podobał. Były koszykarz ostrzegł przed odwiedzinami jednego z miast.
Marcin Gortat zdecydowanie nie próżnuje. Choć od kilku lat jest na sportowej emeryturze, to obecnie, jak sam niedawno stwierdził, ma mniej wolnego czasu niż wówczas, kiedy był czynnym graczem NBA.
"Mój dzień w koszykówce polegał na tym, że szedłem na trening od godziny 8.00 do 14.00, a później miałem resztę dnia do odpoczynku, a dzisiaj od 8.00 do 20.00 jestem na spotkaniach, wizytach, eventach. Szczerze? Na emeryturze mam więcej pracy niż w sporcie zawodowym! I teraz trzeba sobie zadać pytanie, gdzie miejsce na rodzinę, żonę, przyjaciół? Jest to kawał ciężkiej pracy i trzeba gdzieś to wypośrodkować" - wyznał niedawno w rozmowie z JastrząbPost.
Na szczęście mimo natłoku obowiązków, udało mu się wyjechać z żoną na upragniony urlop. Para, która na co dzień dzieli życie pomiędzy Stany Zjednoczone a Polskę, wybrała się do malowniczych Włoch. Niestety, nie każde odwiedzone miasto przypadło im do gustu.
Marcin Gortat i jego żona Żaneta spędzili kilka dni we Włoszech, a konkretnie na Sycylii. Jak przyznał w najnowszym poście na Instagramie, bardzo im się podobało. Ale nie wszystko.
"Kolejna świetna lokalizacja zaliczona. #sicily. Piękne miejsce. Bardzo polecam odwiedzić cefalu. Trzymaj się z daleka od Katanii .... Naprawdę" napisał.
Koszykarz nie zdradził więcej szczegółów na temat tego, dlaczego odradza wizytę właśnie w Katanii. Fani jednak zaczęli o to dopytywać w sekcji komentarzy.
Odpowiedzi postanowiła udzielić żona sportowca. "W naszej ocenie bardzo brudno i niebezpiecznie" - napisała.
Zobacz też:
Żona Gortata przerywa milczenie na jego temat. Taki jest naprawdę
Doniesienia zza zamkniętych drzwi domu Gortata. Najpierw pogodził się z bratem, a teraz to