Reklama
Reklama

Gosia Andrzejewicz chciała zarobić. Wrzuciła pikantne zdjęcie. Fani w szoku

Szczyt popularności Gosi Andrzejewicz przypadł na początek lat 2000. Po dwóch dekadach artystka wciąż jednak jest obecna na rynku i szuka nowych sposobów na podtrzymanie zainteresowania swoją osobą. Niedawno zaczęła udostępniać treści odpłatnie, tylko dla subskrybentów. Problem w tym, że nie wszystkie zdjęcia, które wstawia, naprawdę należą do niej...

Gosia Andrzejewicz zrobiła karierę. Dziś zmierza w dziwnym kierunku

Gosia Andrzejewicz zadebiutowała na rodzimym rynku muzycznym w wieku zaledwie 20 lat. Po nagraniu trzech albumów, nieudanych startach w eliminacjach do Eurowizji, udziale w telewizyjnym celebrity talent show, a także wdaniu się w głośne konflikty z kilkoma gwiazdami na dobrych kilka lat zniknęła z horyzontu.

Polska przypomniała sobie o niej za sprawą programu "Twoja twarz brzmi znajomo", w którego 13. edycji w 2020 r. zajęła trzecie miejsce. 

Reklama

Andrzejewicz regularnie udziela się też w mediach społecznościowych. 

Kilka miesięcy temu zrobiło się głośno o zachęcaniu fanów przez gwiazdę do wpłacania na jej konto dobrowolnych datków w ramach wsparcia. Po fali oburzenia i szyderstw, jakie wówczas na nią spłynęły, wokalistka tłumaczyła, że zrobiła to przede wszystkim z myślą o zagranicznych obserwatorach i zapewniała, że naprawdę "ma za co żyć". Chyba jednak nie do końca...

Gosia Andrzejewicz chciała zarobić. Wrzuciła pikantne zdjęcie. Fani w szoku

Kilka dni temu Andrzejewicz uruchomiła na swoim profilu na Instagramie specjalny kanał przeznaczony tylko dla tych, którzy zdecydują się opłacić subskrypcję. Kwota za dostęp do "wyjątkowych materiałów" wynosi 19,99 zł miesięcznie. Wokalistka chwali się dużym zainteresowaniem, jakim cieszy się ta opcja, i chętnie przychodzi z pomocą tym, którzy chcieliby dołączyć do zamkniętego grona obserwatorów, ale na ich drodze stanęły problemy techniczne.

Aby zachęcić fanów do skorzystania z nowej opcji, wkleiła na InstaStories wymianę prywatnych wiadomości z jednym z użytkowników. "Gosiu, a potem się dziwisz, że przybywa subów" - napisał jeden z fanów. "Bardzo dbam o moich subskrybentów. W tym miesiącu będzie tam dużo filmików" - zapewniła go Andrzejewicz. 

Szkoda tylko, że zachęcające materiały, którymi promuje kanał, nie zawsze pochodzą od niej samej.

Celebrytka, którą obserwuje niemal 50 tys. osób, zareklamowała nową usługę odważnym zdjęciem, które częściowo zakryła emoji. Przekaz był jasny: w niedostępnych dla ogółu materiałach 40-latka pozwoli sobie na więcej i odsłoni nieco ciała. Pudelek szybko sprawdził jednak, że fotografia w skąpym czerwonym bikini przedstawia w rzeczywistości kogoś innego - instagramerkę Elin Warn.

Miłośnicy Andrzejewicz nie kryli zawodu. "Gosiu, byłaś moja idolką od dziecka. Plakaty z Twoją twarzą wisiały w cały moim pokoju! Gdy wróciłaś, cieszyłam się. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że wylądujesz na [portalu z pikantnymi treściami - przyp. aut.] i to w dodatku z nieswoimi zdjęciami. (...)  Nieładnie..." - można przeczytać pod przypiętym postem gwiazdy.

Zobacz też:

Andrzejewicz nigdy nie była taka szczera. Już nie kryje prawdy o "bolesnych tematach"

Gosia Andrzejewicz zaszokowała wszystkich. Wieści i reakcje szybko się rozniosły

Gosia Andrzejewicz przeżyła chwile grozy. Nikt nie słyszał wołania o pomoc

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Gosia Andrzejewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy