Gra w "M jak miłość", ale w programach TVP przestał występować. Sam się wygadał, dlaczego
Robert Moskwa (58 l.), aktor znany głównie z roli Artura w serialu "M jak miłość", wyznał wprost, czemu aktualnie nie widać go w programach telewizyjnych. Okazuje się, że ma ku temu konkretne powody...
Robert Moskwa jest nie tylko aktorem. Choć widzowie kojarzą go głównie dzięki roli Artura w "M jak miłość", można było podziwiać jego sceniczne zmagania również w programie: "Jak oni śpiewają?", "Gwiazdy tańczą na lodzie" i "Celebrity Splash!".
Dlaczego teraz aktor unika podobnych wyzwań? Okazuje się, że ma ku temu konkretne powody.
Robert Moskwa w najnowszej rozmowie z Onetem szczerze wyznał, że swoje uczestnictwo w programach zawdzięczał fali popularności, na której w tamtym czasie się znalazł.
"Trudno utrzymać się na topie przez całe swoje życie, bo żeby tego dokonać, to trzeba być wybitnym umysłem lub wybitnym aktorem. Ja się za wybitnego nie uważam, choć oczywiście miałem swój okres świetności w latach 2005-2009. W tamtym czasie, kiedy człowiek dostał rolę w "M jak miłość" - i to jeszcze taką, która aspirowała do jednej z głównych ról - to od razu wzbudzał zainteresowanie. I ja na tej fali dostałem się do "Jak oni śpiewają?". I kolejne propozycje już poszły falami".
Przy okazji aktor wyznał, że nie wszystkie programy, w których wziął udział od razu były mu pisane.
"Gdy doszedłem do finału, natychmiast padła propozycja udziału w "Tańcu z gwiazdami", którą odrzuciłem, bo nie lubię tańczyć i bardzo się w nim męczę. Później dostałem propozycję do "Gwiazd tańczących na lodzie" i też jej nie przyjąłem, bo chciałem zrobić sobie przerwę. Kolejne zaproszenie na lód już przyjąłem, dotarłem do ćwierćfinału, więc znowu dostałem drugą propozycję do "Tańca z gwiazdami", ale też odmówiłem. A później był "Celebrity Splash!".
Po tym wyznaniu Robert sprawnie przeszedł do tematu powodów, przez które jego sytuacja w show-biznesie nagle się zmieniła.
"Natomiast jak ktoś sobie prześledzi moją obecność poza serialem, jeśli chodzi o mój udział w śniadaniówkach i innych programach TVP, to mnie tam nie ma już od lat. Nie bez powodu. [...] Niektóre programy są już tak "zjechane", że nie widzę powodu, żebym w którymś z nich wystąpił" - wyjawił.
Gwiazdor podkreślił również, że nie kręci go aktualnie popularna tematyka. Kiedy przegląda listę emitowanych programów, nie znajduje dla siebie nic, w czym mógłby wystąpić.
Na szczęście, niezależnie od tego, czy Moskwa uważa, że nie jest już na topie, czy nie znajduje się nic dla siebie w gąszczu "zajechanych" programów, nie łamie się:
"Jak sięgnąć pamięcią, to zawsze mam jakieś dodatkowe odnogi zarobku, a aktorstwo nie jest moim głównym źródłem utrzymania. I dobrze, bo dzięki temu niczego nie muszę. Jak mi się coś spodoba i chcę, to sobie zagram, a jak nie, to nie".
Głównym zabezpieczeniem aktora jest jego firma frankowa. Mężczyzna nie pokłada zbyt dużej nadziei w emeryturach.
"System rozliczenia w mojej firmie frankowej jest taki, że klienci płacą nam na początek bardzo niewielką opłatę wstępną, byśmy mogli rozpocząć cały proces, natomiast właściwe wynagrodzenie płacone jest dopiero, jak wygramy sprawę. I ja to wynagrodzenie, które dostanę za jakieś dwa lata, traktuję jako moją emeryturę. A nie to, co oddaję do ZUS-u, to - umówmy się - pusta bania. Mimo że człowiek oddaje tam miesiąc w miesiąc naprawdę niemałe pieniądze, to nie sądzę, żebym je odzyskał. Ale mam to w nosie" - podsumował Robert.
Czytaj też:
Robert Moskwa dementuje plotki na temat utraconego majątku. Co się wydarzyło?
Robert Moskwa: Jak wygląda jego życie po rozwodzie z młodziutką żoną?
Robert Moskwa przekazał radosne wieści o córce. Piękna Paulina miała ślub jak z bajki