Grabowski pomógł ministrowi wygrać z rakiem
Andrzej Grabowski (60 l.) i jego żona pomogli Mieczysławowi Wachowskiemu wygrać z rakiem.
62-letni były minister Lecha Wałęsy ze swoją obecną partnerką Dorotą Obrycką mieszka w Piasecznie. Gdy się poznali podczas jednego z rejsów był zastępcą kapitana, ona oficerem wachtowym. Połączyła ich miłość do morza.
O swoim życiu osobistym mówi niechętnie. Poza walką z rakiem. "Chcę pokazać, że z tym paskudztwem można wygrać i dać nadzieję innym" - tłumaczy na łamach "Życia na Gorąco". Dodaje, że jest bardzo wdzięczny aktorowi i jego żonie za pomoc.
"Andrzej to człowiek przez duże 'C' o wielkim sercu pełnym serdeczności i dobroci" - mówi, i przytacza jedną z wielu historii o Grabowskim.
"Napisała do niego chora na raka dziewczynka z Płocka. Koniecznie chciała się z nim spotkać, bo serial, w którym gra, daje jej wiele radości i pomaga w walce z chorobą. Andrzej, mimo że był po całym dniu zdjęć, pojechał do 13-letniej Wiktorii i zjadł z nią kolację. Dziewczynka była najszczęśliwszą osobą na świecie. Do dzisiaj mają kontakt. Wiktoria jest po operacji. Wygląda na to, że wygrała z chorobą, a od pierwszego spotkania już kilka razy była w domu Andrzeja. Mnie za to Andrzej bardzo pomógł w walce z rakiem, dając niesamowite wsparcie" - opowiada były minister.
"Przez długi czas bagatelizowałem objawy choroby. Miałem powiększone węzły chłonne, bolało mnie ucho, lekarze dawali mi antybiotyki. Wmawiałem sobie, że to nic takiego. W końcu zrobiono tomografię. Ta wykazała guz u podstawy języka" - wspomina.
Wkrótce skierowano go na dalsze badania, które pokazały, jakie spustoszenia w organizmie wywołał rak. Zajął całe gardło. Nie nadawał się do operacji, więc lekarze nie dawali większych szans na wyleczenie.
Andrzej Grabowski: "O chorobie Mietka dowiedziałem się na początku ubiegłego roku od Anity. Początkowo ta wiadomość ścięła mnie z nóg. Był strach i obawa. Ale potem sam tłumaczyłem sobie, cytując słowa Wałęsy: 'Kto nie z Mieciem, tego zmieciem!'. A że rak był przeciwko niemu, wiadomo, kto musiał przegrać".
Po rozpoznaniu choroby rozpoczęło się leczenie w Centrum Onkologii w Warszawie. Wachowski schudł 30 kilogramów. Nie mógł jeść, mówić. Czuł się zmęczony i zaczął poddawać się chorobie.
"Wtedy przyszła do mnie Dorota z Adasiem [5-letnim synem]. W domu nie mówiło się o raku. Więc zaskoczyło mnie, gdy syn, bawiąc się ze mną, przytulił się i powiedział: 'Tatusiu, nie zostawiaj nas, nie odchodź' - siedziałem ze ściśniętym gardłem, nie mogąc wydobyć słowa" - wspomina Mieczysław Wachowski.
Przez cały okres choroby czuł wsparcie Andrzeja Grabowskiego, który w ostrych słowach zachęcał go do walki z chorobą. Gdy pod koniec roku zrobiono ostatnie badanie, okazało się, że rak znikł.
"Zadzwoniłem do Andrzeja i zaprosiłem go z żoną na uroczystą kolację. Dałem mu wtedy zaległą imieninową butelkę ulubionej whisky, którą Andrzej wystawił na balu charytatywnym na aukcji. Poszła za 2600 zł. Pieniądze przekazał na rzecz chorych na raka dzieci. Bo taki właśnie jest Andrzej" - kończy Wachowski.
Aktor nie chce komentować słów przyjaciela, mówiąc, iż nic takiego nie zrobił.