Grała obok największych sław Hollywood. Po powrocie do kraju trafiła do "Złotopolskich"
Małgorzata Zajączkowska swoją aktorską karierę rozpoczęła w Polsce, zdobywając uznanie na scenie Teatru Narodowego i w Teatrze Telewizji. Jej życie zawodowe nabrało nieoczekiwanego tempa po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, gdzie dzięki wsparciu Agnieszki Holland zagrała w filmie nominowanym do Oscara. U szczytu sławy musiała jednak zdecydować się na powrót do kraju.
Małgorzata Zajączkowska swoją przygodę z aktorstwem zaczęła w wielkim stylu i to od razu po zakończeniu studiów w warszawskiej szkole teatralnej. Ambitnej aktorce udało się zagrać w filmie "Zdjęcia próbne" w reżyserii Agnieszki Holland i Pawła Kędzierskiego.
Potem można było oglądać ją na deskach Teatru Narodowego, a na małym ekranie pojawiała się w Teatrze Telewizji.
W pewnym momencie artystka zdecydowała się na krótki wyjazd do Francji. Chociaż miała spędzić tam zaledwie kilka dni, pobyt nieoczekiwanie przedłużył się i zakończył... przeprowadzką za ocean.
"Wyjechałam na dziewięć dni, by odwiedzić Joasię Pacułę, mając 200 dol. w kieszeni (...) Potem dostałam stypendium Forda, więc zostałam, znajomi z filmu załatwiali jakieś małe rólki, żeby człowiek zarobił. I jakoś to szło - a kiedy poznałam przyszłego męża, który jechał do Stanów, spakowałam się i pojechałam razem z nim" - mówiła w wywiadzie z dla Onetu.
Chociaż przeprowadzka do Stanów Zjednoczonych nie była podyktowana kwestiami zawodowymi, tylko chęcią założenia rodziny z mężem Karolem Steinem, aktorka nieoczekiwanie wykorzystała stojącą przed nią szansę.
"Ja tam nie pojechałam, żeby robić karierę i być w zawodzie, tylko jako żona i przyszła matka. W ogólnie nie myślałam o zawodzie w Stanach, bo wiedziałam, że to jest prawie niemożliwe, ze względu na mój akcent. Ale jakoś mi się tak to wszystko ułożyło, że stało się inaczej, za sprawą Agnieszki Holland, która kilka razy przełożyła zwrotnicę w moim życiu" - dodała w rozmowie z portalem.
To właśnie dzięki wsparciu polskiej reżyserki Małgorzata Zajączkowska zagrała w filmie "Wrogowie", który otrzymał aż trzy nominacje do Oscara.
Potem pojawiły się kolejne propozycje. Polka zaczęła regularnie grać obok największych gwiazd Hollywood.
Chociaż miała okazję spotkać się na plane z Glenn Close i Christopherem Walkenem, jej największym sukcesem pozostaje współpraca z samym Woodym Allenem.
Po rozstaniu z mężem Zajączkowska podjęła zaskakującą decyzję o powrocie do Polski.
W kraju także nie mogła narzekać na brak obowiązków - udało jej się zagrać między innymi w takich filmach jak "Żółty szalik" i "Janosik". Jej talent mogli podziwiać również widzowie wielu popularnych polskich telenowel, w tym "Na dobre i na złe", "Magdy M.", "Złotopolskich" i "Prawie Agaty".
W jednym z wywiadów przyznała, że powrót do kraju był jej świadomą decyzją, której nigdy nie żałowała. Z filmów i seriali, w których udało jej się zagrać w ojczyźnie, szczególnie dobrze wspomina "Złotopolskich".
"Widzowie najczęściej nie wiedzieli, że robiłam coś w teatrze czy jakieś filmy w Ameryce. Ja sobie "Złotopolskich" cenię szczególnie, tak jak i czas spędzony na planie, bo uważam, że w tradycji naszych seriali ten był absolutnie wyjątkowy" - mówiła w rozmowie z Onetem.
Zobacz też:
Nie żyje Barbara Horawianka. Gwiazda "W labiryncie" i "Stawki większej niż życie" miała 94 lata
Kamila Kamińska: Miała wyruszyć na podbój Hollywood. Odwołano jej lot za ocean