Grażyna Kulczyk w szczerym wywiadzie. Wspomina zmarłego Jana Kulczyka!
Grażyna Kulczyk (65 l.) przez lata pozostawała w cieniu męża Jana Kulczyka (†65 l.). Po rozwodzie z nieżyjącym już biznesmenem zaczęła robić własne interesy. Teraz lubi się nimi chwalić. Uchyla też trochę rąbka na temat najbogatszego Polaka i pracy z nim.
Grażyna Kulczyk większości znana jest jako była żona nieżyjącego już najbogatszego Polaka.
Z Janem Kulczykiem ma dwoje dzieci: Dominikę i Sebastiana.
Niestety małżeństwo zamożnej pary nie przetrwało próby czasu i ostatecznie rozpadło się w 2006 roku.
Pozostali jednak w dobrych relacjach, a pani biznesmen w dalszym ciągu docenia smykałkę do interesów byłego męża.
Podkreśla przy tym, że to nie dzięki niemu osiągnęła sukces. Twierdzi, że zawdzięcza go wyłącznie sobie.
"Wszystko, co mam, zarobiłam sama. Owszem, przez wiele lat pracowaliśmy razem. W pierwszym okresie naszego małżeństwa właściwie wspólnie kreowaliśmy nasz biznes. Jan, wielki wizjoner, rozwijał kolejne firmy, a ja byłam jego operacyjnym zapleczem" - mówi w wywiadzie z magazynem "Forbes".
Równocześnie zdaje sobie sprawę, że Kulczyk wpłynął na jej karierę.
"Oczywiście dużo się nauczyłam od męża. Gdyby nie jego ogromny talent do biznesu, być może miałabym teraz jakąś kancelarię prawną (GK skończyła prawo i zrobiła aplikację sędziowską - red.). Rozmowy o przedsięwzięciach i wiara mojego męża, że niemożliwe może okazać się realne, to to, co wyniosłam z naszego wspólnego życia. To nie do przecenienia. Ale żaden ze składników wspólnego majątku biznesowego nie przypadł mi w udziale" - zarzeka się.
Niegdyś posiadała 78% udziałów w firmie eks-męża. Zrezygnowała z tego. Chciała pracować na własny rachunek.
Swój majątek zbudowała dzięki... importowaniu z Tajwanu rowerów, które wytwarzane były według jej projektu!
Następnie wzięła kredyt na 100 mln euro i zakupiła Stary Browar, by go jeszcze rozbudować.
Twierdzi, że nie korzystała przy tym z pomocy Jana.
"Nie dostałam od niego pieniędzy na budowę. Chciałam, żeby to był mój własny projekt, od A do Z. I dziś mam satysfakcję z tego, jak się udał" - mówi.
Ten biznes okazał się na tyle opłacalny, że kobieta zarobiła na nim na przedsięwzięcia artystyczne.
Przez lata zgromadziła potężną kolekcję dzieł sztuki. Jej wartość szacowana jest na ok. 100 mln euro.
Ona i jej mąż od lat byli mecenasami sztuki i wspierali polską kulturę. Na tym polu dogadywali się świetnie. Dobrze im się też wspólnie pracowało.
"Przez lata pracowaliśmy razem, choć w naszym pokoleniu mężczyźni mają bardzo tradycyjne podejście do kobiet. Panowie lubią, jak kobiety dbają o dom, wychowują dzieci, i często żartowałam, że mój mąż też uważał to za moje główne zadanie. A we mnie zawsze grało coś innego" - wyjawia.