Grażyna Torbicka nie była przygotowana na taką stratę. Na szczęście ma u boku mamę
Rodzinna tragedia sprawiła, że w życiu dziennikarki wiele się zmieniło. Inaczej teraz patrzy na różne sprawy, zmieniły się także jej kontakty z mamą. Grażyna Torbicka (58 l.) i Krystyna Loska (79 l.) stały się sobie bliższe. Upływ czasu pomógł złagodzić ból i powrócić do wspomnień.
Olbrzymi bukiet róż, wytworny tort i butelka szampana ozdobiona płonącą fontanną tortową. Grażynie Torbickiej trudno było ukryć emocje, gdy przyjaciele zgotowali jej taką niespodziankę. Swoje 58. urodziny świętowała na Festiwalu Filmowym w Cannes.
– Od mniej więcej 20 lat nie obchodzę urodzin – mówiła dziennikarka. Ale tym razem zrobiła wyjątek. Jednak po powrocie do Polski nie było dalszego świętowania jubileuszu. Dnia 4 czerwca minął bowiem rok od śmierci ojca prezenterki – Henryka Loski (†84 l.).
Wraz z mamą Krystyną Loską Grażyna udała się do Tych, aby uczestniczyć w mszy żałobnej w jego intencji oraz odsłonięciu jego portretu w Alei Gwiazd Tyskiej Galerii Sportu. – Wobec faktu, że odszedł mój tata, wszystko inne jest sprawą podrzędną. Choć powinnam być przygotowana na taką stratę, okazuje się, że przygotować się na nią nie można – mówiła rok temu.
Jak wyznała Grażyna, cios był tym większy, że tata długo czuł się bardzo dobrze. Wraz z mamą planował jechać do Paryża na mecz Polski z Niemcami rozgrywany w ramach Mistrzostw Europy w piłce nożnej.
– Wszystko było przygotowane – bilety, hotel i nagle wszystko się zawaliło – wyznała wtedy Torbicka.
To był dla niej bardzo trudny czas. Nie tylko straciła ojca, ale i odeszła z TVP, a z jej Festiwalu Filmowego Dwa Brzegi wycofali się sponsorzy...
– Myślę, że tę siłę, dzięki której się nie poddałam, dał mi mój tata. Całe życie: niezależnie od tego, czy okoliczności mu sprzyjały, czy nie, realizował przedsięwzięcia, które były jego pasją. Dzisiaj o wiele bardziej to rozumiem. I nie mogę go zawieść – mówi.
Zresztą zawdzięcza mu znacznie więcej. To on przekonywał ją, by pracowała w telewizji, aby miała w życiu łatwiej. Choć, jak się śmieje, swobodę na scenie wyssała z mlekiem matki, wiele nauczyła się od taty.
– Miał dar mówienia. Może obie mamy to po tacie – zastanawia się dzisiaj.
Z mamą, jak mówi, się nie dyskutowało, więc to z tatą się kumplowała. Każde rodzinne napięcie potrafił rozładować żartem. Gdy go zabrakło, wiedziała, że musi być też silna dla mamy. Niespodziewanie jednak sama znalazła u niej wsparcie i dziś są sobie bliższe niż kiedykolwiek.
– Teraz, kiedy nie ma taty, bardzo dużo czasu spędzamy razem. Na mamę zawsze możemy liczyć – mówi o sobie i mężu Adamie. – Bez jej pomocy trudno byłoby nam zorganizować zawodowe wyjazdy – przyznaje w wywiadzie udzielonym z rodzicielką.
A szczęśliwa Loska dodaje: „I bardzo się z tego cieszę. Lubię być potrzebna”.