Grażyna Torbicka: Ogromne zmiany w życiu dziennikarki. Tygodnik potwierdza
Grażyna Torbicka (61 l.) przygotowuje się do życiowej rewolucji. Czy to znaczy, że już nigdy nie zobaczymy jej na szklanym ekranie?
W otoczonym lasem domu niedaleko Otwocka czas płynie wolniej. Jednak każdego dnia po spacerze z psem dziennikarka i tak jechała do Warszawy na spotkanie, wywiad czy do mamy.
Żyła w biegu, by zdążyć, by się nie spóźnić.
Mama często zadawała jej pytanie: kiedy zwolnisz? Jednak pani Grażyna zawsze miała do zrealizowania jakiś projekt. Teraz jest inaczej.
Po śniadaniu z mamą i mężem Adamem Torbickim, kardiologiem, kierownikiem kliniki w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku, dziennikarka wychodzi na kolejny spacer. Ma czas dla rodziny, dla siebie, wreszcie bez gonitwy może przemyśleć kilka spraw.
- Siedząc w domu, wreszcie jest czas na to, żeby bez pośpiechu rozejrzeć się dookoła. Rejestrować różne sytuacje rodzinne, ale też w przyrodzie. Na wszystko i na każdego domownika można spojrzeć inaczej niż dotychczas. Dzięki temu może powstać dokument w czasie pandemii, bo zarejestruję jakieś niezwykłe sceny - zdradza.
Czytaj dalej na następnej stronie...
***Zobacz także***
Tuż przed pandemią dziennikarka przekonała mamę, aby przeniosła się do niej. Krystyna Loska jest wprawdzie bardzo przywiązana do niezależności i pięknego mieszkania w Alei Róż, jednak trafił do niej argument, że w trudnych czasach lepiej być razem.
Wprawdzie profesor Torbicki pojawia się w szpitalu i ma kontakt z pacjentami, jednak zachowując niezbędne środki ostrożności, minimalizuje ryzyko zakażenia koronawirusem.
Dla pani Krystyny dom pod Otwockiem wiąże się ze wspomnieniami: miejsce to wybrała dawno temu ze swym nieżyjącym mężem Henrykiem. Teraz, kiedy wszyscy są w komplecie, Grażyna Torbicka postanowiła wrócić do pasji sprzed lat.
Czytaj dalej na następnej stronie...
***Zobacz także***
Odkąd pamięta, zawsze interesowała się reżyserią. I to do tego stopnia, że kiedy skończyła Wiedzę o Teatrze w warszawskiej PWST, planowała rozpocząć studia reżyserskie.
- Wówczas marzenia rozmyły się. Dzisiaj bawię się, reżyserując swoje życie - mówiła dziennikarka jakiś czas temu.
Już od dłuższego czasu miała świadomość, że dziennikarstwo jest zawodem, który nie zostawia po sobie trwałych śladów.
- Może wrócę do dokumentu, od którego zaczynałam? - zastanawiała się jakiś czas temu.
Teraz kusi ją, by zrealizować dokument. Stara się wykorzystać czas przymusowego odosobnienia na rejestrowanie domowych zdarzeń, natury, która zmienia się każdego dnia.
Co z tego wyjdzie? Na razie nie wiadomo. Jedno jest pewne: będzie miała bardzo wymagających recenzentów: mamę i męża.
Czy to znaczy, że nie zobaczymy jej już nigdy na szklanym ekranie?
***Zobacz także***