Grażyna Torbicka ryzykowała dla męża!
Kocha kino, ale jeszcze bardziej dom i swojego męża. Z tej miłości zawsze gotowa była podjąć nowe wyzwania.
Kalendarz zadań dziennikarskich Grażyny Torbickiej (55 l.) jest wypełniony na wiele miesięcy do przodu. Dba ona jednak o to, by na zawrotnym tempie zawodowego życia nie ucierpiało jej małżeństwo z kardiologiem Adamem Torbickim (61 l.). Zawarte w 1981 roku, uchodzi za wzorowe.
Ona świetnie potrafi wczuć się w rolę kobiety domowej, by on mógł całkowicie angażować się w swoje powołanie pomagania ludziom.
- To Grażyna zajmuje się organizacją domu. Gotuje, wzywa hydraulików, wymienia meble. Chce odciążyć męża od takich spraw. Adam to typowy naukowiec, do tego z duszą romantyka - mówi znajoma Torbickich.
Adam Torbicki, dziś już w stopniu profesora, uchodzi na geniusza nauk medycznych. Jest dyrektorem Kliniki Krążenia Płucnego i Chorób Zakrzepowo-Zatorowych w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku, ale pracuje też naukowo. Pisze podręczniki dla studentów, prowadzi kursy specjalizacyjne, jeździ z wykładami po świecie. - Jako autor europejskich wytycznych postępowania w nadciśnieniu płucnym dostaje oferty pracy z zagranicy. Ostatnio otrzymał propozycję z Grecji oraz z Włoch - zdradza znajoma pary.
Gdy w latach 90. Adam wyjechał na roczne stypendium do Włoch, ona bez wahania pojechała za nim. Wiedziała, że ryzykuje, bo po powrocie jej miejsce w TVP może być zajęte, ale chciała być blisko niego.
We Włoszech nie marnowała czasu. Nauczyła się języka, dzięki czemu potem była prezenterką na festiwalu filmowym w Wenecji w 1998 r. - Kocham Włochy, kraj, ludzi kuchnię. Zawsze chętnie tam wracam - wyznała kiedyś.